Ministerstwu Edukacji Narodowej bardzo spieszy się z wprowadzeniem w życie nowego pomysłu. Chce, żeby dwulatki mogły pójść do przedszkola już w przyszłym roku. Skąd ten pośpiech? W placówkach jest coraz mniej dzieci, bo pięciolatki idą do zerówek w szkołach a sześciolatki do pierwszych klas. W przedszkolach zostają tylko trzy i czterolatki. A to oznacza, że część nauczycieli straciłaby pracę.
Stąd pomysł na przyjmowanie do przedszkoli jeszcze młodszych dzieci. – Planuję jeszcze w tej kadencji doprowadzić do tego, aby przedszkola mogły się opiekować dwulatkami – ogłosiła w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną minister Joanna Kluzik-Rostkowska.
Resort edukacji ma już bardzo niewiele czasu na przeforsowanie swoich propozycji, bo do wyborów zostało zaledwie pięć posiedzeń Sejmu. MEN ma za sobą także Ministerstwo Pracy, które jeszcze dwa lata temu sprzeciwiało się pomysłowi posłania dwulatków do przedszkoli. Tłumaczyło wtedy, że może to spowodować, że przestaną powstawać nowe żłobki. Dziś oba resortu zgadzają się już w tej sprawie.
Na czym polegałaby zmiana? Do tej pory do najmłodszych grup w przedszkolach przyjmowane były trzyletnie dzieci. Jeśli uda się wprowadzić nowe przepisy, zarządzający przedszkolem musiałby na prośbę rodziców bezwarunkowo przyjąć do placówki dzieci, których starsze rodzeństwo chodzi do danego przedszkola.
Rozwiązanie MEN podoba się przede wszystkim dyrektorom prywatnych placówek, bo to oni najbardziej stracili na odejściu pięciolatków do szkolnych zerówek.
Zobacz też: Bronisław Komorowski zrzuca winę za porażkę na Kukiza!