Od wyborów prezydenckich minęło już sześć tygodni. W tym czasie Bronisław Komorowski pełni dalej obowiązki głowy państwa, ale do tej pory unikał publicznego rozliczenia z przegranych wyborów. Dopiero teraz zdecydował się udzielić pierwszego wywiadu po przegranych wyborach. W rozmowie z dziennikarzami Polityki tłumaczy się z powodów porażki.
- Było kilka powodów. Na pewno ujawniła się wśród wyborców chęć ukarania rządzących. A ja zostałem uznany za część obozu władzy. Cóż, nie mam umiejętności odcinania się od swojego środowiska i nigdy już jej nie posiądę. Drugie zjawisko, wcześniej niemal zupełnie niedostrzegane, nazywa się Paweł Kukiz. Skala braku akceptacji dla rzeczywistości w Polsce, wyrażona w wyborach, zaskoczyła wszystkich. I to było decydujące - podkreślił Komorowski. Jak tłumaczył dalej, wyborców skusiła chęć ukarania władzy. - Na zasadzie: skoro wszyscy są pewni, że on wygra, to można im pokazać figę - stwierdził.
Ustępujący prezydent bronił też swojego sztabu wyborczego, oskarżanego o słabą kampanię. Komorowski stanął w ich obronie, tłumacząc że to nie kwestie organizacyjne odegrały kluczową rolę, a czarny PR przeciwnika.
- Istotne znaczenie miał klimat stworzony wokół mojej kampanii. To była zorganizowana, gigantyczna akcja czarnego PR, demolowania wizerunku, niszczenia godności przeprowadzona z nieprawdopodobną brutalnością i skutecznością. Przede wszystkim w internecie, ale nie tylko. W każdej kampanii próbuje się naruszyć wizerunek przeciwnika, ale nie w taki sposób, na taką skalę! - skarżył się prezydent.
Zobacz też: Porno afera w sejmie. Działaczka PO grała w filmach dla dorosłych