"Super Express": - Do Polski dotarły sygnały rozczarowania z pierwszych dokumentów przygotowanych przez Donalda Tuska na szczyt Unii Europejskiej. Przesada czy fakt?
Ryszard Czarnecki: - Zazwyczaj szefowie instytucji UE nie rozpoczynają swoich karier od wpadek. Dokument na szczyt UE był zazwyczaj sążnisty i długi. Ten jest zaskakująco krótki. To pierwsza porażka Donalda Tuska w nowej roli.
- Podobno oczekiwano od Tuska nowego stylu. No to może mamy ten nowy styl?
- Do pewnej chwili łudzono się właśnie tym, że ten tekst będzie krótki, ale konkretny. Niestety, nie ma tam konkretów. Fatalnie potraktowano też sprawę Ukrainy. Nie chodzi tylko o ilość miejsca, ale zrównanie jej w tym dokumencie z Rosją, która jest w obecnym konflikcie agresorem. No i coś, czego w dokumencie nie ma, ale mówi się o tym w Brukseli głośno, czyli niezaproszenie na szczyt prezydenta Ukrainy.
- Podobno pomimo usilnych starań Kijowa to Donald Tusk był tym, który odmówił zaproszenia?
- Niestety tak. To fatalny błąd. W momencie, w którym Rosja słabnie ekonomicznie i jest w zapaści największej od 16 lat, nie powinno się dawać Putinowi takich prezentów, jak zrobił to Tusk. Gdyby jeszcze Rosja była silna i taktycznie dzięki temu coś dało się osiągnąć... A tak jest to zupełnie niezrozumiałe.
- Z czego wynika ten zły początek? Z tego, że Tusk był za bardzo rozpieszczany przez polskie media i wystarczyło mu zagadywanie ich na konferencjach? Czy z tego, że generalnie nie słynie z pracowitości i nawet posłowie PO narzekali na te jego weekendy?
- Myślę, że jest po prostu nieprzygotowany do pracy w Unii. Tu się pracuje inaczej. Co więcej, jako były premier kraju graniczącego z Ukrainą miał tu uchodzić za specjalistę od regionu, a wykazał się skrajnym dyletanctwem! Zaraz pojawią się pytania, czy on w ogóle bywał na Ukrainie. Kiedy tam pojechał ostatni raz? Otóż 3 lata temu. I to zacznie rodzić kolejne pytania. Choć mógł mieć łatwiej! Szef europarlamentu Schultz widział w van Rompuyu rywala, ale w Tusku nie. Okazuje się jednak, że głównym zagrożeniem dla Tuska może być on sam.
- To kolejna wpadka naszego reprezentanta. Kłopoty ma też komisarz Bieńkowska...
- Coś, co miało być sukcesem Polski, może się okazać jej problemem. Pani Bieńkowska po słabym przesłuchaniu od razu wypowiada wojnę unijnym urzędnikom. Po co?! Wojnę, którą przegrał taki stary wyjadacz, jak Niemiec Verheugen? Wraz z wpadką Tuska nie tworzy to dobrego wizerunku i możemy być teraz na cenzurowanym.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail