Prof. Agnieszka Rothert

i

Autor: ARCHIWUM

Rothert: Czy elity naprawdę są demokratyczne?

2016-11-14 6:00

Profesor Agnieszka Rothert, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z "SE" o tym, czy reakcje polskich i amerykańskich elit na wyniki wyborów świadczą o tym, że mają one problem z akceptacją demokracji:

"Super Express": - Wybory w Polsce - histeria elit. Wybory w USA - histeria elit. Elity uważające się za demokratyczne mają kłopot z demokracją?

Prof. Agnieszka Rothert: - Rzeczywiście ten szok zarówno w Polsce, jak i w USA jest olbrzymi i wynika chyba z tego samego. Kilka tygodni przed wyborczym wtorkiem oglądałam wiele wypowiedzi "nieelitarnych", zwykłych wyborców w USA. I to jest zupełnie inny świat niż świat elit i komentatorów. To są już dwa różne światy, które mają ze sobą coraz mniejszy kontakt.

- I coraz mniej akceptują siebie nawzajem.

- Niestety tak. Niezwykle ciekawa była wypowiedź reporterki, ale właśnie z jakiejś prowincjonalnej stacji sympatyzującej z Trumpem. Powiedziała, że "elity nie mogą zrozumieć, że ci wyborcy nie biorą tego, co mówi Trump, dosłownie". To wcale nie musi uspokajać, ale pokazuje też przepaść, jaka narosła między zwykłymi ludźmi i elitami w tym, jak postrzegają świat. Poziom strachu elit przed Trumpem czy PiS jest też większy niż nadzieja wyborców Trumpa czy PiS, że oni istotnie tak dużo zmienią.

- W obu krajach zwróciłem uwagę na podobne tłumaczenie wyniku ze strony elit. Ich zdaniem wygrali ci, których uważają za głupich, sfrustrowanych i sr... po "wydmach nad Bałtykiem", którymi się brzydzą i którzy wygrać nie mieli prawa. I spirala niechęci się nakręca.

-To niestety może się pogłębiać, bo niby jak ta druga strona ma na to zareagować inaczej niż niechęcią? Ale to niezrozumienie z jednej strony, a gniew i protest z drugiej są starsze niż kandydatura Trumpa czy PiS, to narastało już wcześniej. I jest jedna rzecz. Oczywiście ta "antyelitarna" część sceny politycznej, "zwykły lud", nie jest święta, ma swoje na sumieniu, ale...

- Ale to elita, a nie ją stawiano za przykład, wzór do naśladowania.

- Właśnie! To oni powinni być ci lepsi, światlejsi, mądrzejsi, wolni od korupcji, prywaty itd. A czy tacy się okazali? Co więcej, czy demokracja, której bronią przed PiS czy Trumpem, była naprawdę wyznacznikiem wszystkiego, co robili? Czy jej nie pogwałcili? Co liberalne elity wyprawiały, wspierając Hillary Clinton przeciw kandydaturze Berniego Sandersa? Czy to było demokratyczne? Przykład Trumpa to przebicie się przez partyjne elity, ominięcie ich u Republikanów, co nie udało się właśnie u Demokratów Sandersowi.

- Prof. Ireneusz Krzemiński mówi, że histeria w Polsce jest jednak mniejsza niż w USA, bo triumf Trumpa to raczej triumf Tymińskiego niż PiS. PiS jest czymś, co lata istnieje, już rządziło.

- Zgadzam się. U nas takim szokiem byłby triumf Kukiza, a nie PiS. Tyle że w USA Trump znalazł sposób nie na obejście, ale "wrogie przejęcie" jednej z mainstreamowych partii.

Zobacz także: Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego: Rasizm to przede wszystkim głupota

Nasi Partnerzy polecają