Jak napisał Cehołko, byli to najprawdopodobniej tzw. prankerzy, czyli osoby podszywające się pod znane osobistości. Nie wiedzieli oni jednak, że kancelarie obu prezydentów ściśle ze sobą współpracują oraz że Petro Poroszenko i Andrzej Duda rozmawiali już telefonicznie. Rozmowa dotyczyła ostrzelania polskiego konsulatu w Łucku.
Nieudana prowokacja, zdaniem rzecznika ukraińskiego prezydenta, jest świadectwem tego, że za atakiem w Łucku stoją właśnie Rosjanie.
W czasie "prawdziwej" rozmowy Petro Poroszenko przekazał Andrzejowi Dudzie, że polecił wzmocnienie ochrony nie tylko polskich placówek dyplomatycznych i konsularnych na Ukrainie, ale też polskich miejsc pamięci. Ukraiński prezydent zaproponował ponadto, aby w działaniach śledczych, mających na celu ustalenie winnych ostrzału w Łucku, wzięli też udział specjaliści z Polski.
Zobacz także: Polski konsulat na Ukrainie zbombardowany!