"Super Express": - Jan Olszewski krytykuje odejście rządu PiS od polityki śp. Lecha Kaczyńskiego, o czym świadczyć ma wpisanie do ustawy o IPN sprawy zbrodni ukraińskich. A na współpracę z Ukrainą niezależnie od historii jesteśmy skazani.
Agnieszka Romaszewska: - Pan premier Olszewski bez wątpienia ma rację. Być może trzeba mieć jego wiek i doświadczenie, by tak odważnie mówić wbrew własnemu obozowi politycznemu. Myślę, że nie przypadkiem był doradcą Lecha Kaczyńskiego. Też zauważam ten problem - w Polsce wszyscy są zwróceni ku Zachodowi. Tymczasem jest takie państwo na Wschodzie - Rosja. I wszyscy komentatorzy w kontekście Polski jakby o tym zapomnieli. Mówi się o dezinformacji, o tym, że Rosja destabilizowała Stany Zjednoczone, próbowała destabilizować Niemcy, oderwała część Ukrainy i prowadzi na wschodzie tego państwa działania. I tylko Polska jakoś cudownie miałaby być poza zainteresowaniem Kremla. Przecież to absurdalne.
- Największe kontrowersje wzbudziły jednak słowa, że Bandera nie odpowiada za zbrodnię wołyńską.
- Bezpośrednio faktycznie nie odpowiada - bo w czasie, gdy tej zbrodni dokonywano, przebywał w niemieckim obozie. Pośrednio już tak, bo był twórcą całej tej ideologii. Dla nas to bardzo przykre, że taka osoba jest symbolem i punktem odniesienia dla kogokolwiek. Jednak zdarzenia sprzed siedemdziesięciu lat nie mogą przesłonić nam obecnej sytuacji. Twierdzenie, że Rosja zadowoli się opanowaniem Ukrainy czy Białorusi i zostawi nas w spokoju, jest naiwnością. Głos premiera Jana Olszewskiego przypomina o tym zagrożeniu i jest na wagę złota.
Zobacz także: Olszewski: Bandera nie odpowiada za Wołyń