"Co roku prosimy o przeżycie sierpnia bez alkoholu. Jednak w tym jubileuszowym roku chcemy zaprosić Polaków do ambitniejszego działania, do ambitniejszej drogi. Czas od soboty 4 sierpnia do niedzieli 11 listopada 2018 roku to 100 dni. W tym roku odważnie prosimy: niech będzie to 100 dni abstynencji (na cześć setnej rocznicy odzyskania niepodległości - red.)" - zachęcali biskupi w specjalnym apelu. Mimo że czas, w którym zalecane było wstrzymanie się od spożywania alkoholu, trwa już od dobrych 40 dni, religijni politycy prawicy nie kwapią się do tego, aby odstawić napoje z procentami. Tadeusz Cymański z klubu PiS w rozmowie z wp.pl przyznał, że wczoraj "wypił piwo", ale tłumaczył, ze zachowuje trzeźwość, która przecież nie jest równoznaczna z abstynencją. Z kolei Robert Winnicki zaznaczył, ze rozważy udział w wielkiej narodowej abstynencji. Problem w tym, że teraz jest już trochę za późno. Na szczęście poseł generalnie nie pije dużo. - Nie mam okazji za bardzo pić alkoholu, bez problemu byłbym w stanie wytrzymać sto dni w abstynencji - zdradził.
Wstrzymanie się od spożywania alkoholu większe wyzwanie stanowi dla Adama Andruszkiewicza z Wolnych i Solidarnych. - To jest duże wyrzeczenie, szczególnie dla młodych ludzi, wiem co mówię - na 2-3 miesiące odstawić całkowicie imprezy, jakieś piwo z kolegami, to wyrzeczenie - stwierdził polityk w rozmowie z wp.pl. - Ja jestem wierzący, jestem katolikiem, ale wiem, że takie ścisłe obowiązywanie to jest w Wielkim Poście, a teraz Wielkiego Postu nie ma - usprawiedliwiał się.