"Super Express": - Czy kipi pan z oburzenia po słowach Jarosława Kaczyńskiego o tym, że uchodźcy przywleką nam pasożyty i ameby?
Rafał Ziemkiewicz: - Nie, ziewam z nudów.
- Dlaczego?
- To jest od lat grana melodia pt: a co on powiedział, jak to strasznie Kaczyński powiedział, wielkie media wsłuchane są w to, czy Kaczyński czasem nie powiedział czegoś faszystowskiego itp. Tymczasem to, że jak są migracje dużych mas ludzkich ryzyko epidemii, jest rzeczą oczywistą dla wszystkich. To, że w Egipcie jest inna flora bakteryjna też jest oczywiste. Mój pediatra radził mi na przykład, żeby z dziećmi poniżej trzech lat tam nie jeździć, bo bakterie w Egipcie są inne, i nasze dzieci nie mają na nie wyrobionej odporności. Wreszcie - wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego została wyrwana z kontekstu. Nie jest prawdą jakoby prezes PiS wpisał sobie na sztandary "precz z emigrantami, bo roznoszą choroby".
- To skąd ten szum?
- Jak zwykle różne misiaczki z TVN i "Gazety Wyborczej" latają i starają się między jednym i drugim przecinkiem wyrwać coś z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego po to, by chodzić potem po mediach i opowiadać, co też takiego strasznego ten Kaczyński powiedział. Uważam, że zdecydowana większość Polaków ma to głęboko gdzieś i jeżeli się czymś rajcuje, to wyciekiem e-maili pompowanego przez media kandydata albo rozpamiętywaniem taśm platformersów od Sowy, które Platforma zupełnie bezmyślnie przypomina, co jest niezgodne z jej interesem.
- Czy nie ma pan jednak wrażenia, że Jarosław Kaczyński ma tendencję do tego, że przed wyborami w każdej kampanii na jej finiszu musi coś powiedzieć, co skutkuje spadkiem poparcia dla opozycji?
- Czasem mówi coś niepotrzebnie, jednak nie można powiedzieć, by mówił rzeczy nieprawdziwe. Cztery lata temu oburzenie wywołały słowa o tym, że Angela Merkel zawdzięcza karierę związkom ze Stasi. A jakiś czas później w Niemczech ukazała się książka, która dokładnie potwierdziła słowa prezesa Kaczyńskiego.
- Czy słowa o chorobach przenoszonych przez uchodźców zaszkodzą PiS?
- Wszyscy wiedzą, jaki jest Jarosław Kaczyński. Wszyscy wiedzą też jednak, jaka jest dla niego alternatywa. Więc to, że gdzieś tam coś palnął, coraz mniej komukolwiek przeszkadza.