„Super Express”: – Czego spodziewa się Pan po dzisiejszym przesłuchaniu Donalda Tuska przed komisją ds. Amber Gold, jeśli rzecz jasna do przesłuchania dojdzie?
Rafał Ziemkiewicz: – Spodziewam się, że będzie ściemniał, kręcił, mówił, że nic nie wie. Że nic nie będzie pamiętał, jak wszyscy, którzy byli przesłuchiwani w sprawie Amber Gold. Poza tym z całą pewnością Tusk będzie przedstawiał się jako ofiara prześladowań, chodząca niewinność. Do tego urażony majestat, że jacyś PiS-owcy na niego polują, kiedy on jest wielki i wspaniały. Ściągną zapewne KOD-ziarze, których były premier pozdrowi z okna, niczym papież wiernych. A więc odbędzie się cyrk, którego celem będzie wmawianie, że wystarczy, żeby wrócił Donald Tusk, a wszystko się odwróci i „będzie tak jak było”.
– Pytanie jednak, czy akurat przy tej sprawie można się lansować – afera Amber Gold naprawdę miała miejsce. I ludzie naprawdę tracili w jej wyniku spore oszczędności. I czy tu autopromocja Tuska może na ludzi zadziałać?
– Afera reprywatyzacyjna w Warszawie też miała miejsce. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi zostało wyrzuconych z mieszkań. Miliardowe majątki zostały przekręcone. A wyniki wyborów w Warszawie były jakie były. To nie jest tak, że jak udowodnimy, że nasz przeciwnik jest nieuczciwy, to ludzie zagłosują na uczciwych. W czasach, gdy Tusk był premierem, był taki sondaż, w którym ponad 50 proc. wskazało na Tuska jako kłamiącego polityka. A mimo to wybory wygrywał. Przez wiele lat rządził, bo ludzie uważali: może jest jaki jest, nie mówi prawdy, ale wojny z Ruskimi nie będzie, dalej będziemy brać pieniądze z Unii Europejskiej.
– Wróćmy do dzisiejszego przesłuchania. Naprawdę sądzi pan, że może ono tak naprawdę posłużyć wypromowaniu Donalda Tuska przed na przykład wyborami prezydenckimi w 2020 roku?
– Oczywiście urok Tuska nie działa już tak jak kiedyś. Tusk jest nadal „ostatnią nadzieją białych”, a w zasadzie należałoby sparafrazować „ostatnią nadzieją czerwonych”.
– To znaczy?
– To znaczy, że wciąż spora część dawnych elit wierzy, że Donald Tusk może je uratować. Że przyjedzie na białym koniu, pstryknie palcami i nagle wszystko odwróci się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ostatnie trzy lata rozwieją się jak zły sen. Okaże się, że prawica znów wymiera jak dinozaury. A urok Tuska działa. To oczywiście złudzenie. Ale ludzi żyjących w tym złudzeniu jest sporo, w dodatku są oni głównie w opiniotwórczych kręgach. Będą więc dalej żyć tym złudzeniem i zachęcać Tuska, by startował w wyborach. Myślę, że sam Tusk nie ma na to ochoty, ale z różnych powodów podejmuje tę grę.
– Podczas przesłuchania zapewne dojdzie do starcia Tuska z Małgorzatą Wassermann. Czego spodziewa się pan po tym pojedynku?
– Wiadomo, że Małgorzata Wassermann jest jedną z tych osób w Prawie i Sprawiedliwości, które mogą liczyć na wielkie perspektywy w przyszłości. Nie sądzę jednak, by akurat jej polityczną przyszłość budował spór z Donaldem Tuskiem. Były premier, politycznie należy już do przeszłości, jego powrót nie będzie udany, podobnie jak nieudane były powroty do polityki Lecha Wałęsy, czy Aleksandra Kwaśniewskiego.