Prof. Antoni Dudek: - Jak się pan czuje w roli lidera sondaży? Żółta koszulka lidera, to jest trudne psychologicznie?
Rafał Trzaskowski: - Jest trudne psychologicznie, ale z drugiej strony cały czas dopinguje. Natomiast sondaże się zmieniają i te sondaże, ja jestem o tym absolutnie przekonany, czym bliżej wyborów, będą lepsze. Wydaje mi się, że zwłaszcza w drugiej turze - jeśli chodzi o te dwie osoby, które się dostaną do drugiej tury - będzie na żyletki. Jestem przekonany, obserwując to, co się dzieje w Polsce, obserwując to, co się dzieje na świecie, na pewno ten rezultat będzie bliski. Ja myślę, że to jest kwestia jednego, dwóch, trzech procent.
- Niektórzy mówią, że to bycie liderem sondaży za słabo pana dopinguje, że za bardzo uspokaja. Może pan za mało mówi o tym, że w tej drugiej turze będzie na żyletki?
- Mnie to tylko i wyłącznie dopinguje. Pracuję właściwie non stop od kilku miesięcy. Przypominam, że myśmy zaczęli prawyborami w Koalicji Obywatelskiej, gdzie przez miesiąc pracowałem i pracował również Radek Sikorski, właściwie od rana do wieczora. Więc ja nie mam takiego poczucia, żeby nas to nie dopingowało, wręcz przeciwnie. Natomiast jeżeli chodzi o wyborców, to im trzeba to absolutnie uświadomić, że te wybory po pierwsze mają nieprawdopodobną wagę, a po drugie, że będzie naprawdę bardzo blisko.
- Czy w związku z tym zamierza pan zwiększyć częstotliwość spotkań z wyborcami? Bo patrząc na pana głównych konkurentów, to mam wrażenie, że oni tych spotkań znacznie więcej odbywają niż pan.
- Proszę pamiętać, że ja w pewnym sensie, jestem w kampanii od wielu, wielu lat. Najpierw był rok 2018, później wspieranie innych samorządowców, potem rok 2020, gdy podczas wyborów prezydenckich objechałem całą Polskę A w 2023 roku też. W 2024, po wygranej kampanii w Warszawie, znów objechałem pół Polski, wspierając innych samorządowców. Prawybory w PO były, kiedy inni kandydaci nawet nie byli jeszcze znani. Więc ja naprawdę pracuję bardzo, bardzo intensywnie. Natomiast ostatni tydzień zajmowaliśmy się kwestiami bezpieczeństwa. Byłem na konferencji bezpieczeństwa w Monachium, byłem w Finlandii, żeby rozmawiać o tym, w jaki sposób zabezpieczyć obronę cywilną. Byłem w Brukseli, gdzie rozmawiałem dokładnie o tym samym. Natomiast już w tym tygodniu wracamy na trasę. Odwiedziłem naprawdę dziesiątki miejscowości od początku tej kampanii i dalej będę pracował.
- Jak pan ocenia ten dotychczasowy zwrot administracji amerykańskiej w sprawie Ukrainy? Bo to jest ewidentny zwrot w stosunku do tego, co robiła administracja Bidena.
- Panie profesorze, ja obserwuję, co robi Donald Trump od wielu, wielu lat i bardzo dokładnie obserwowałem pierwszą kadencję i też rozmawiałem bardzo dużo z republikanami, z moimi znajomymi, którzy mają wpływ na to, co się dzieje w Ameryce. Jeżeli ktoś był dokładnym obserwatorem pierwszej kadencji, to wie, że Trump bardzo często próbuje kilku opcji naraz. Że lubi wzbudzać kontrowersje, że lubi zmieniać kurs dosłownie w ciągu kilku godzin, że słucha bardzo wielu osób naraz, a na końcu podejmuje decyzję w związku ze swoją własną intuicją. W związku z tym wszyscy, z którymi dzisiaj rozmawiałem i republikanie, demokraci również, ludzie, którzy się znają na amerykańskiej polityce, mówią, że jest generalnie za wcześnie, żeby oceniać to, co zrobi Trump. Prezydent USA na razie próbuje bardzo wielu scenariuszy. Mało kto zauważył, że tuż po objęciu urzędu dociskał Putina i był przez chwilę krytyczny w stosunku do Putina. Potem postanowił zrobić zwrot. Ja wszystkim mówię jedno - mniej emocji, obserwujmy, co się dzieje, ale przede wszystkim starajmy się tłumaczyć Amerykanom przez wszystkie dostępne kanały, jakie są konsekwencje ewentualnego zachowania, które mogłyby doprowadzić do tego, że Putin sprzedałby zakończenie tej wojny jako swój sukces.
- W Niemczech wygrała koalicja CDU-CSU. Friedrich Merz najprawdopodobniej zostanie nowym kanclerzem. Czy pan się spodziewa jakiejś istotnej zmiany w polityce Niemiec w stosunku do tego, co robił rząd Scholza?
- Oczywiście, że tak. Więcej - spodziewałem się bardzo istotnej zmiany polityki CDU i CSU. Nie wiem, czy pan czytał pamiętniki Merkel. One są niesłychanie smutne, dlatego, że Merkel się tam nie przyznaje właściwie do żadnego błędu. Natomiast Merz mówił jasno, że CDU-CSU do tej pory robiło błędy. W polityce migracyjnej otwierając granice w sposób niekontrolowany, w polityce wobec Rosji (uzależnienie się od energii), w wydawaniu pieniędzy na obronność.
- Czy jest w ogóle coś, w czym pan się różni od premiera Tuska, w sensie poglądów? Bo większość wyborców ma wrażenie, że pan jest cieniem Donalda Tuska.
- Zdecydowanie, oczywiście, że się różnimy. W bardzo wielu kwestiach. To znaczy, ja uważam, że rząd powinien dużo szybciej działać, jeżeli chodzi o kwestie dotyczące przede wszystkim rozliczenia. I to nie dlatego, że jestem jakimś krwawym człowiekiem, który chce wszystko rozliczyć, tylko trzeba jak najszybciej zamknąć ten rozdział. Dlatego, że jeżeli my chcemy zadbać o to, żeby państwo polskie było poważnie odbierane przez wszystkich obywateli, tych, którzy łamali prawo, tych, którzy kradli pieniądze i trzeba jak najszybciej rozliczyć, zamknąć ten rozdział, bo wszyscy już mają dosyć rozmowy o PiS-ie i należy zająć się tym, co dzisiaj najważniejsze. Druga kwestia - jeżeli chodzi o to, co premier robi z deregulacją, uważam, że to powinno być też znacznie szybciej. Musimy wsłuchać się w głos przedsiębiorców. Ja tutaj jestem znacznie bardziej ambitny, dlatego, że uważam, że nie ma innej drogi, jeżeli chcemy mieć konkurencyjną gospodarkę. Są inne kwestie, w których co do pewnych aspektów polityki mamy po prostu inne zdanie. Dzisiaj prezydent i premier różnią się zasadniczo tym, że premier ma milion obowiązków, musi rozwiązywać problemy tu i teraz. Jest czasami wręcz przytłoczony bieżączką. Prezydent ma możliwość patrzenia strategicznie na to, czego Polska potrzebuje. Zaprosić mnóstwo ekspertów do współpracy, wykazywać się inicjatywą. Dam jeden przykład: sztuczna inteligencja. Rząd ma swoją strategię, pracuje nad nią, ale rząd działa silosowo. Prezydent jest w stanie pomyśleć, jaką politykę my powinniśmy prowadzić.
- I jaką politykę należy prowadzić w tym temacie?
- Z jednej strony zapraszając amerykańskie inwestycje, ale z drugiej strony dbając o to, żeby Polska mogła mieć swoją sztuczną inteligencję, swoje własne zasoby, żeby ci eksperci, którzy pracują na całym świecie, mogli do Polski wrócić, reinwestować swoje pieniądze. Można taką politykę przygotować. To dzisiaj, po tym co się stało dosłownie dwa miesiące temu, po tych nowych ruchach w polityce sztucznej inteligencji, kiedy Chińczycy pokazali, że można to zrobić szybciej, na otwartym kodzie, my powinniśmy z tego korzystać. Dzisiaj za mało jest strategicznej rozmowy choćby o tym, jak to powinno wyglądać w Polsce, jak powinna wyglądać polityka innowacji, która będzie magnesem dla talentów, który mogą do Polski przyjeżdżać. Ja uważam, że tutaj po prostu prezydent ma inną rolę do wypełnienia i może rząd motywować do działania, ale co najważniejsze, może samemu składać inicjatywy ustawodawcze w bardzo różnych obszarach, czego prezydent Andrzej Duda nie robił.
Rozmawiał: Prof. Antoni Dudek