Rafał Trzaskowski

i

Autor: East News Rafał Trzaskowski

Rafał Trzaskowski: Kaczyński to nie Orbán

2016-01-07 3:00

Po nieoficjalnym spotkaniu prezesa z PiS z Viktorem Orbánem.

"Super Express": - Jak ocenia pan nieoficjalne spotkanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premier Beaty Szydło z węgierskim premierem Viktorem Orbánem?

Rafał Trzaskowski: - W takich nieoficjalnych spotkaniach nie ma niczego nadzwyczajnego, politycy odbywają je często. Dziwić może trochę fakt, że w spotkaniu uczestniczy prezes partii, czyli Jarosław Kaczyński. Ale premier Węgier jest też liderem Fideszu, a więc mogło to być spotkanie liderów dwóch ugrupowań. Sensacji bym się tu jednak nie doszukiwał.

- A dlaczego do spotkania doszło akurat teraz?

- Być może powodem była krytyka niektórych działań polskiego rządu ze strony Unii Europejskiej. Jarosław Kaczyński spotykając się z Orbánem mógł skonsultować, jak premier Węgier radził sobie z krytyką UE. Jednak między Polską i Węgrami widzę istotne różnice. Viktor Orbán umiał być elastyczny i prowadzi w gruncie rzeczy bardzo pragmatyczną politykę. Przede wszystkim odpowiadał na zarzuty formułowane przez unijnych polityków, był otwarty na debatę, w szczególnych sytuacjach potrafił ustąpić. Ze strony rządu Prawa i Sprawiedliwości ani woli ustępstw, ani nawet rozmowy w tym momencie nie widzę.

- Prezydent Andrzej Duda będzie niedługo w Brukseli, więc jakieś rozmowy ze strony władz Polski będą prowadzone. Natomiast politycy PiS zarzucają PO, że zerwała współpracę z Grupą Wyszehradzką i że teraz te relacje zostaną odbudowane...

- Nie jest to prawda. Współpracowaliśmy w ramach Grupy Wyszehradzkiej do czasu, gdy państwa grupy miały wspólne interesy. I nadal uważamy, że współpraca w ramach grupy w sprawach korzystnych dla państw do niej należących jest konieczna. Nie można jednak ograniczać się tylko do tego jednego sojuszu.

- A projekt Międzymorza, czyli ścisłego sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej? Współpraca Warszawy z Budapesztem byłaby w tej kwestii kluczowa.

- Lansowana przez PiS koncepcja Międzymorza to geopolityczny anachronizm. Bo anachronizmem jest wiara, że powstanie jakiś sztywny sojusz kilku państw w Europie, który w dodatku będzie decydował o przyszłości kontynentu. Państwa mają różne interesy, w różnych sprawach zawierają różne sojusze. Jako kraj musimy mieć dobre relacje z Węgrami, Czechami, czy Słowacją, ale też przede wszystkim z Niemcami, Francją, innymi państwami Europy Zachodniej.

Zobacz: Sławomir Jastrzębowski: Grzegorz Machiavelli wie, czego chce, ale czy wie po co