"Nie ja byłem autorem słów, że nie ma z kim przegrać, ale to był pewien znak czasu. I ciepła woda także" - mówi nowy szef PO, wyraźnie szczypiąc swojego niegdysiejszego przyjaciela Tuska. Kuksańców rozdaje więcej, dostaje się i Rafałowi Trzaskowskiemu za kiepskie nadzorowanie kampanii w mediach społecznościowych, i Tomaszowi Siemoniakowi - ale tu nie wiadomo dokładnie za co. Lider PO nie mówi nic o najważniejszym, o niezrealizowanych przez 8 lat obietnicach Platformy, mówi za to, że trzeba narzucać narrację, iż to PiS oszukał wyborców. Diaboliczny, brutalny realizm Schetyny widać w jego stosunku do Petru i Nowoczesnej. Za powstanie Nowoczesnej, za jej dobry wyborczy wynik winą obarcza PO. Delikatnie drwi z samego Petru, ale fakt, że Platforma nie weszła z nim w koalicję, uważa za błąd. I jako pointa cyniczny bądź też realistyczny cytat ze skutecznego Grzegorza Schetyny: "Na końcu liczy się tylko to, co jest na zewnątrz". Nowy lider Platformy wie więc już, czego chce, wie, jak to zrobić, ale nie wie po co. Bo jeśli chce to zrobić tylko po to, żeby nowa stara PO znowu zmarnowała nam 8 lat, to znaczy, że na którejś lekcji miał zwolnienie z powodu choroby.
Zobacz: Wyciekły tajne nagrania Schetyny. PO chce zorganizować rewolucję na ulicach