Dramat pani Karoliny trwał aż 11 lat. W tym czasie były polityk PiS miał ją nie tylko bić, ale i okrutnie znęcać się nad nią psychicznie. Słychać to w ostatnich nagraniach, które zdesperowana kobieta ostatnio upubliczniła. Dlaczego dopiero teraz?
- Wcześniej robiła już tzw. niebieską linię, ale po namowach męża i gwarancji poprawy cofnęła to postępowanie. Pani Karolina jest współuzależniona. My mówimy: on panią bije, ona: ale może faktycznie "ta zupa była za słona" - mówi wprost Dopierała.
A co działo się z dziećmi? - Pani Karolina mówiła, że "dawał im klapsy", więc pozwolę sobie nie skomentować, na czym to miało polegać. Natomiast główny element związany z dziećmi dotyczy psychicznego zastraszania: pan Piasecki wchodził do domu i wyrzucał wszystko z szafek, po czym pytał córki: "Dlaczego tu jest taki bałagan?". Kiedy urządzał awantury, budził dziewczynki i kazał im się wynosić z domu. A starsza córka czasem wspomina: "Jak tata wpadnie, to na pewno nas zabije"- opowiada adwokat.
- Sąd rodzinny uznał, że pan Rafał jest dobrym ojcem i może spotykać się ze swoimi dziećmi bez obecności żony i kuratora, o co wnosiła żona. Raz w miesiącu dzieci mogą spędzać weekend u niego - broni radnego jego adwokat mec. Piotr Bartecki (35 l.) i dodaje, że Piasecki żony nie bił. Tymczasem policja pod nadzorem prokuratury prowadzi śledztwo w tej sprawie. We wtorek poseł PO Krzysztof Brejza (34 l.) zaapelował do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry (47 l.), by osobiście włączył się w sprawę. - Prokuratura Krajowa objęła nadzorem służbowym postępowanie w sprawie bydgoskiego radnego - poinformowała wczoraj rzeczniczka prokuratury Ewa Bialik.
Zobacz: Wypadek Szydło. Kierowca premier z zarzutem współsprawstwa?