"Super Express": - Trwa protest lekarzy rezydentów. Czy i jaki będzie mieć wpływ na polską politykę?
Prof. Rafał Chwedoruk: - Takie protesty zawsze są nośne medialnie. Szczególnie w sytuacji, gdy dotyczy grupy utrzymywanej ze środków ministerstwa. Podejrzewam jednak, że wpływ strajku rezydentów na nastroje Polaków pozostanie niewielki. Z prostej przyczyny - protestuje grupa o wysokim statusie społecznym, za jakiś czas także dobrze zarabiająca, grupa, w której raczej nie dominują wyborcy partii rządzącej, stąd jej straty wizerunkowe w związku z protestem nie będą wielkie.
- Jednak trudno przekonywać, że w strajku lekarzy biorą udział wyłącznie przedstawiciele anty-PiS?
- Każda grupa zawodowa jest zróżnicowana pod względem preferencji politycznych. Chodzi jednak o proporcje - wśród młodych lekarzy na pewno nie dominują wyborcy PiS. I od tej strony zdecydowanie większe znaczenie z punktu widzenia partii rządzącej miałyby protesty pielęgniarek, z którymi Polacy solidaryzują się chętniej.
- No dobrze, ale ten protest może zyskiwać poparcie z uwagi nie na solidarność z młodymi medykami, ale z uwagi na interes społeczny - chyba każdego z nas dotyczy bądź będzie dotyczyć problem kondycji służby zdrowia. Już teraz średnia wieku pielęgniarek jest bardzo wysoka, bo młodsze pielęgniarki wyjechały z Polski. Jak wyjadą lekarze rezydenci, nie będzie miał nas kto leczyć.
- Nie podlega żadnej dyskusji, że nakłady na służbę zdrowia w Polsce powinny być podniesione. A problem jest palący, czego dowodzi chociażby demografia - stajemy się społeczeństwem coraz starszym. Obecny rząd podjął jednak pewne wysiłki na rzecz poprawy sytuacji, czego przykładem jest stworzenie sieci szpitali, nie wiadomo czemu odłożona w czasie została likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia. Natomiast problem służby zdrowia jest znacznie szerszy niż zarobki początkujących lekarzy. I są tu inne palące problemy.
- Na przykład?
- Największym problemem, z jakim mamy do czynienia w polskiej służbie zdrowia, jest postępująca od wielu lat komercjalizacja niektórych usług medycznych. Zabiegi skomplikowane i rzadziej wykonywane są wciąż wykonywane w ramach świadczeń publicznych, tymczasem najbardziej pilne usługi lekarskie, których najbardziej potrzebują pacjenci, często "przerzucane" są do sfery prywatnej.
- Mówi pan, że protest nie będzie miał wielkiego wpływu na polską politykę. W ubiegłym tygodniu padły ostre słowa wobec rezydentów ze strony polityków PiS, potem przedstawiciele partii rządzącej wypowiadali się zdecydowanie bardziej stonowanie. Z kolei portal TVP.info zawiesił autora tekstu o jedzących kawior początkujących lekarzach, szef portalu zamieścił przeprosiny. Czy oznacza to, że szeroko rozumiany obóz władzy będzie chciał teraz ustąpić w tym sporze?
- Jeśli chodzi o polityków partii rządzącej, pomijając kilka emocjonalnych wypowiedzi, zachowują się oni zdecydowanie bardziej powściągliwie niż komentatorzy. Atak na lekarzy ma miejsce przede wszystkim w mediach społecznościowych. Politycy nie mają na owe media zbyt wielkiego wpływu. Natomiast oczywiście, jak wspomniałem, protest próbuje na swoją korzyść rozegrać Platforma Obywatelska. Jednak nie wydaje mi się, by było to skuteczne. Także dlatego, że opozycja uderzała w dotychczasowym dyskursie w zbyt wysokie tony. To zniechęca wyborców. Wydaje się, że tak jak PiS przez dwa lata uczył się rządzenia po dwóch kadencjach w opozycji, tak samo Platforma Obywatelska dopiero uczy się opozycyjności po ośmiu latach trwania u władzy. Oczywiście przy okazji jakichkolwiek protestów zawsze słyszalny jest głos organizacji skrajnych, które głośno krzyczą, jednak niewiele z tego wynika. Z punktu widzenia PiS zdecydowanie większe znaczenie mają protesty pielęgniarek. Po prostu w pielęgniarkach społeczeństwo szybciej zobaczy ofiary niż w młodych lekarzach, o wysokim statusie społecznym, którzy w przyszłości liczyć będą mogli na wysokie dochody.
POLECAMY:
Kukiz'15: Niech PiS i PO oddadzą swoje subwencje partyjne na podwyżki dla rezydentów
Afera podsłuchowa w PWPW! Nieoficjalnie: Prezes Woyciechowski stracił pracę