Radosław Sikorski

i

Autor: Tomasz Radzik/Super Express

Sikorski ocenia spotkanie premiera z Merkel: PiS judzi na Niemców

2018-11-03 6:30

- „Super Express”: - Z ust kanclerz Merkel i premiera Morawieckego padły słowa o dobrych stosunkach Polski i Niemiec. Jak Pan je interpretuje? - Radosław Sikorski: - Bardzo dobrze, że konsultacje się odbyły, bo Niemcy są naszym najważniejszym partnerem gospodarczym i w niektórych sprawach także politycznym. A wiemy, że PiS ma skłonność do demonizowania Niemiec i używania antyniemieckości jako sposobu na mobilizowanie swojego elektoratu. Chociażby Trójkąt Weimerski stał się ofiarą tych nagonek, a był jedną z dźwigni polskiej dyplomacji. Gdy podobne konsultacje odbywały się za naszych czasów, to mówiono o kondominium. Wyzywano nas od zdrajców, a teraz proszę bardzo – robi się to samo.

- Widzi Pan konkretne efekty tego spotkania? Rządzący mieli się domagać reparacji wojennych, ale nie padło o tym ani jedno słowo…

- W ogóle się temu nie dziwię. Gadanie o reparacjach jest przecież bajką dla naiwnych i to tylko wśród swojego elektoratu. Panowie lubią sobie pokrzykiwać na partyjnych spotkaniach, a wobec poważnych partnerów nie umieją sformułować osiągalnych dla Polski postulatów.

- Myśli pan że temat podczas rozmów w ogóle się nie pojawił?

- Tego nie wiem. Wiem, że nie ma rezultatów. Jakoś ani 6 bilionów euro, ani 6 bilionów złotych nie widać. Wtedy gdy sprawa reparacji się pojawiła doradzałem rodakom by póki co nie brali pod nie pożyczek… i chyba wychodzi na moje.

- Temat Nordstream2 też został tylko krótko wspomniany przez premiera.

- Sprawa Nordstream2 zdaje się została przegrana. Ostatnią szansą były amerykańskie groźby, że wprowadzą sankcje na firmy, które miałyby ten rurociąg budować. No, ale podczas wizyty prezydenta Dudy w USA dowiedzieliśmy się, że tych sankcji nie będzie. Trzeba przyznać, że gdy dwa suwerenne kraje na wodach międzynarodowych chcą coś zbudować, to nie sposób temu zapobiec. Nordstream2 jest stratą głównie dla Ukrainy.

- „Jesteśmy dobrymi partnerami w złożonym świecie” - powiedziała kanclerz Merkel. Co to znaczy w języku dyplomacji?

- To oznacza zachętę, żeby polski rząd przestał wreszcie wynajdywać preteksty do sprzeczek, np. o jakieś durne żarówki i współpracował z Niemcami w kierowaniu UE. Przy wszystkich historycznych zaszłościach – chcemy mieć z Niemcami dobre relacje czy złe? Współdziałać z nimi we wzmacnianiu Unii czy robić im i samemu sobie na złość i Unię rozwalać?

- Nadal uważa pan, że PiS zmierza do polexitu?

- To się już dzieje. Szczucie na UE musi mieć jakiś cel. Jarosław Kaczyński jest nacjonalistą, który nie przyjmuje do wiadomości, że interes narodowy w niektórych dziedzinach lepiej realizować na poziomie ponadnarodowym. To poza granicą jego wyobraźni.

- Dlaczego polexit „już się dzieje”?

- Przestaliśmy być automatycznym członkiem systemu europejskiego nakazu aresztowania. Szczucie na UE, cała litania chybionych zarzutów – od tego, że narzucono nam dyrektywę o energooszczędnych żarówkach poczynając – powadzi do exitu. Niebezpieczeństwo polega na tym, że społeczeństwa karmione taką propagandą mogą w to uwierzyć! Oni nie rozumieją czym jest konfederacja europejska, bo mają mentalność przedwojennych nacjonalistów.

- Premier Morawiecki ma taką mentalność?

- Ja nie wiem który Morawiecki jest prawdziwy. Czy ten lekko cyniczny bankster pracujący dla kapitału zagranicznego, czy nacjonalista z tym kapitałem zagranicznym walczący. Przez długi czas miałem nadzieję, że on tylko udaje klerykalnego nacjonalistę i fundamentalistę, ale coraz więcej jego działań pokazuje, że chyba nim naprawdę jest.

- Po spotkaniu z Merkel deklarował przyjaźń i intensywną współpracę.

- Nie można w Pcimiu mówić jednego, a Niemcom drugiego. Mam kontakty z niemieckimi politykami, np. z prezydentem i oni oczywiście wiedzą wszystko co nasi politycy mówią na prowincjonalnych spotkaniach. Zaufanie się rujnuje kiedy na spotkaniach jest się miłym, a później wraca się do siebie i na Niemców judzi w swoim gronie. Takiego partnera nie traktuje się poważnie. To w cywilizacji europejskiej kompletnie nie do przyjęcia.

- Wbrew temu co pan mówi, kanclerz Niemiec ramię w ramię z premierem Morawieckim wychodzi na konferencję i mówi: jest dobrze.

- Bo kanclerz Merkel nas szanuje i lubi. Jeszcze z czasów studenckich, gdy przyjeżdżała do Torunia i imponowało jej, że Polacy walczyli o wolność bardziej niż jej rodacy. Po drugie rozumie, że dla Niemców byłoby lepiej mieć dwóch obliczalnych, europejskich i zaangażowanych wielkich sąsiadów: Francję i Polskę. Polska woli jednak rozpamiętywać krzywdy doznane przez naszych dziadków, niż przyjmować zaproszenie Niemiec do współrządzenia Europą.

Nasi Partnerzy polecają