Nie, nie usłyszą państwo ode mnie wezwań do delegalizacji ONR, bo uważam te wezwania za głupie. O dziennikarzach bredzących o „60 tysiącach nazistów na ulicach Warszawy” mam swoje zdanie, a że nie mam czasu biegać po sądach, to go tym razem nie wygłoszę.
Narodowcy zapewne obrażą się za plankton. Sami jednak wiedzą, że Marsz Niepodległości jest fenomenem, w którym bierze udział kilkadziesiąt tysięcy zwykłych ludzi nie mających pojęcia, kto ten Marsz organizuje. I raczej na organizatorów nie głosujących. To nie tyle marsz elektoratu narodowców, co marsz elektoratu negatywnego „Gazety Wyborczej”, która zbudowała Marsz „stawiając mu tamę”.
Wielu narodowców jest kibicami. Też jestem, zatem użyję piłkarskich porównań. Polscy narodowcy przypominają mi polskie kluby piłkarskie. Polskie kluby, raz do roku zajmują jakieś miejsca w rozgrywkach, dla zmyłki nazywanych „ekstraklasą”. Większość Polaków ma te rozgrywki w nosie, podobnie jak kandydatów ONR czy Ruchu Narodowego w wyborach. Niektóre z klubów wchodzą jednak raz do roku do europejskich pucharów. Narodowcy raz do roku organizują zaś Marsz Niepodległości.
I po tym jednym występie, po którym często trzeba się wstydzić, i kluby i narodowcy wracają do siebie odzyskać siły. By za rok znów wystąpić w europejskich pucharach lub Marszu Niepodległości.
Gdybym usłyszał, że tej zimy, w którymś polskim klubie zaczną znów grać Kamil Glik lub Wojciech Szczęsny to uznałbym, że ktoś wyjątkowo źle im doradził. Podobnie jak ktoś źle doradził rozważanie udziału w Marszu prezydentowi Dudzie. Nie obrażajcie się więc chłopaki z Marszu na prezydenta. Termalica Nieciecza nie obraża się na Glika, że u nich nie zagra.
Ktoś może powiedzieć, że Glik nie wróci, ale podobno wraca Kuba Błaszczykowski. Do Wisły Kraków, bo kiedyś tam grał. No wraca. Tyle, że Błaszczykowskiego w tych lepszych ligach nikt już nie chce. Glika wciąż chcą. To trochę tak, jakby do narodowców miał wrócić Roman Giertych. Też u was kiedyś grał i też go teraz nikt nie chce. Jest wolny, bierzcie śmiało.