W wywiadzie udzielonym dziennikarzom "La Repubblica", "El Pais" oraz "GW" Radosław Sikorski nawiązał do rozpoczętych kilka dni temu wspólnych, rosyjsko-białoruskich manewrów jądrowych w Mińsku. Jak stwierdził, "z naszego punktu widzenia nic się nie zmienia". - Rosjanie grozili, że nas unicestwią bronią jądrową, już w czasach, gdy negocjowałem z USA budowę elementów tarczy antyrakietowej w Polsce. Robili to tak często, że musiałem zaapelować do rosyjskich generałów, by nie grozili nam bronią jądrową częściej niż raz na kwartał. Wtedy na chwilę przestali - wspomniał.
Pytany, czy Polska jest przygotowana na rosyjskie cyberataki, Sikorski odpowiedział, że "przede wszystkim wzmacniamy naszą wschodnią granicę". - Nie tylko przeciwko nielegalnej migracji, ale wobec zagrożenia militarnego. Chciałbym podkreślić, że nie chodzi tu o migrację biednych ludzi, którzy chcą lepszego życia. Na wschodniej granicy stawiamy czoła zorganizowanemu atakowi przeciwko Unii Europejskiej. 90 proc. ludzi, którzy próbują przekroczyć polsko-białoruską granicę, ma rosyjskie wizy w paszportach. Tych ludzi zachęcano do przyjazdu w różnych krajach Afryki i Bliskiego Wschodu, przewieziono do Moskwy, skąd następnie zostali zabrani na Białoruś i skierowani na granicę z UE - zwrócił uwagę.
Zobacz: Daniel Obajtek nie stawi się przed komisją śledczą! "Nie będę małpą w cyrku"
Jak dodał, "nasz sąsiad, członek ONZ, organizuje atak, którego celem jest zniszczenie Unii Europejskiej poprzez proces polityczny". - Plan jest prosty. Rosja i Białoruś słusznie zakładają, że jeśli nie będziemy w stanie kontrolować granicy, skrajna prawica zatriumfuje w wyborach w naszych krajach i w wyborach europejskich. A to rozsadzi Unię - wyjaśnił szef MSZ.
Galeria poniżej: Tak mieszka Radosław Sikorski