- Sędziowie Sądu Najwyższego chcieli przedstawić swoje stanowisko w sporze o Trybunał, a powodem była chęć uniknięcia chaosu prawnego. Sytuacji, w której ktoś nie będzie wiedział, jak postępować - czy zgodnie z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego, które nie będą publikowane, czy nie. Reakcje polityków... Cóż, reakcja pani rzecznik PiS mówiącej o "grupie kolesi" spotkała się ze wspólnym stanowiskiem czterech stowarzyszeń sędziowskich, w tym naszego. Podkreśliliśmy w nim, że absolutnie niedopuszczalne jest wypowiadanie się w ten sposób o sądach, bo podważa to fundament państwa prawa, czyli zaufanie do sądów. Niestety, politycy, w tym Ministerstwo Sprawiedliwości, robią z tego spór polityczny, choć sytuacja prawna jest czysta i jasna. Taka, jak orzekł Sąd Najwyższy. Owszem, są wypowiedzi przypominające domniemanie konstytucyjności ustawy o kształcie Trybunału Konstytucyjnego... Dla mnie jako prawnika sprawa jest jednak oczywista. Ustawę wprowadzono trikiem, prawie bez vacatio legis. Ta kwestia nie jest już jednak istotna po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Może mieć jakieś znaczenie w publicystyce, ale nie przed sądem. Przypominane jest też orzeczenie Sądu Najwyższego, który w 2009 roku stwierdził, że "orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego nie są wiążące, lecz mają charakter sugestii". Tamto orzeczenie nie zostało jednak powielone w innych orzeczeniach, a wręcz przeciwnie. Utrwalone orzecznictwo SN to podkreślanie, że to Trybunał ma władzę stwierdzania, czy coś jest zgodne, czy niezgodne z konstytucją.
Zobacz także: Paweł Kukiz w WIĘC JAK: Boję się tylko Boga i czasem żony