Ryszard Petru straci Nowoczesną, a Platforma Obywatelska być może straci eurodeputowanych, którzy głosowali za uderzającą w Polskę rezolucję. PO ma coraz większy problem w Warszawie, gdzie co i rusz wychodzą nowe kwiatki w sprawie ustawy reprywatyzacyjnej. Nowoczesna też ma coraz większy problem, ale sama ze sobą - sondaże pikują, a zmiana przywództwa już chyba niewiele pomoże.
Liberalna opozycja przestaje się w Polsce liczyć. Powodów jest wiele - najistotniejszym jest zapewne lekceważenie wyborców, przekonanie o własnej wielkości i wyjątkowości. Nad liberałami unosi się duch Unii Wolności. Młodszym czytelnikom przypomnę, że była kiedyś taka partia, politycy której wyborcze klęski tłumaczyli tym, że "naród nie dorósł". Naród nie tylko nie dorósł, ale zdziecinniał do reszty i w 2001 r. pogonił UW z Sejmu. Dziś godnymi następcami UW są politycy PO i Nowoczesnej, dla których polskość to nienormalność, a sprzeciw wobec rządu, zamiast merytorycznej dyskusji, staje się jedynie demonstracyjnym i tępym anty-PiS-em, połączonym z pogardą dla głosującej na partię rządzącą większości.
Opozycja liberalna zaorała się sama. I w sumie byłby to jej problem, gdyby nie mały szczegół. Biorąc pod uwagę brak lewicy, okaże się, że PiS naprawdę nie ma dziś z kim przegrać. Ludzie, którzy nie mają PiS-ofobii, ale krytykują partię rządzącą za chociażby politykę gospodarczą, pozostaną niemal bez wyboru. Ten brak wyboru sprawia, że pogłoski o powstaniu partii prezydenckiej w koalicji z Kukiz'15 i konserwatywno-liberalnym skrzydłem PiS wcale nie muszą być mrzonką.
Jeśli prawdą są pogłoski o objęciu przez Jarosława Kaczyńskiego funkcji szefa rządu, to wygląda na to, że prezes PiS myśli podobnie. Tylko jako premier może utrzymać jedność i siłę formacji w razie rzeczywistego sporu PiS z prezydentem. A podział Polski na dwa PiS - ugrupowanie konserwatywne i wolnorynkowe rywalizujące z lewicowo-ludowym PiS (na marginesie część lewicowców otwarcie chwali partię rządzącą za 500 plus itd.), choć dziś wydaje się political fiction, jest jak najbardziej do wyobrażenia. Szczególnie po samozagładzie opozycji.
Czy czeka nas wybór między dobrą i zmianą?