Z jednej strony jest kryzys demokracji – wiele decyzji zapada w niedemokratycznie wybranych gremiach, jest przerost biurokracji. Z drugiej strony od lat dominuje jedna – mocno lewicowa ideologia. Europejska prawica zaś wybrała dwie równie złe drogi. Pierwsza, to całkowite wyzbycie się własnej tożsamości na rzecz poprawności politycznej i schlebiania lewicy. To cechuje centroprawicowe i establishmentowe partie chadeckie. Druga droga to działanie na rzecz rozmontowania – w imię tradycyjnych wartości – Unii jako całości. To typowe dla ugrupowań takich jak niemieckie AFD czy Front Narodowy we Francji. Ugrupowań w mniejszym bądź większym stopniu powiązanych z Rosją Putina, a na pewno Rosji Putina sprzyjających. Tymczasem zarówno brak reformy Unii, jak i jej rozbicie skończy się katastrofą. Dalsze trwanie biurokratycznej struktury będzie wspólnotę osłabiać i prowadzić do konfliktów, podziałów i rozłamów. Zaś tendencje odśrodkowe będą na rękę siłom zewnętrznym. Niekoniecznie krajom takim jak Polska przychylnym. Aby zastanowić się nad rozwiązaniem warto wspomnieć o samej genezie Unii. Jej poprzedniczki – Europejska Wspólnota Węgla i Stali oraz EWG nie powstawały dla budowania biurokratycznych machin, ale dla przeciwdziałania przyszłej wojnie w Europie. Działo się to w roku 1952. Gdy świeża w pamięci Europejczyków była tragedia II wojny światowej.
Powstanie wspólnoty europejskich państw miało wyeliminować ryzyko wojny w Europie. I faktycznie w samej Unii konfliktu zbrojnego od tego czasu nie było. Unia nie była też wspólnotą antychrześcijańską i antykościelną. Jej ojcowie założyciele – Robert Schuman, Alcide de Gasperi, Konrad Adenauer byli konserwatystami. A pierwszy z nich jest dziś nawet kandydatem na ołtarze w Kościele katolickim. Wejście do Unii osobiście wsparł św. Jan Paweł II, spora część polskiego Kościoła. Czy oznacza to, że należy lekceważyć zagrożenia? Absolutnie nie! Przeciwnie, trzeba je zauważać. Podobnie jak trzeba mieć świadomość własnych interesów i o interesy te zabiegać. Z tym, że dążenie do rozwalenia Unii jako całości jest bez sensu. Trochę tak, jakby rozwalić Polskę, bo nie podoba nam się partia, która w danym momencie rządzi. Polityka nie powinna polegać na zabieraniu zabawek z piaskownicy, ale na budowaniu realnych alternatyw. Należy raczej dbać o budowę społeczeństwa obywatelskiego w samej Unii i zreformowanie Wspólnoty. Na pewno warto przypomnieć czym Unia była u swego zarania. Jaka idea przyświecała zjednoczeniu. Kim byli ojcowie założyciele, jakie mieli poglądy. Reforma Unii nie może polegać na jej rozbiciu. Ale na przywróceniu tradycyjnych, chrześcijańskich wartości, które są fundamentem Europy. I tylko z tym fundamentem Unia Europejska przetrwa, a przynależność do niej będzie wzmocnieniem dla naszego kraju.