Przemysław Harczuk: Triumf to jest wasz ostatni

2015-06-03 4:00

Cieszy się mecenas Roman Giertych po wyroku sądu. Oto jego klient wygrał proces z tygodnikiem "Wprost". Redakcja musi zapłacić pieniądze i przeprosić za cytat z wywiadu, jaki na łamach tygodnika się nie ukazał, został jedynie zacytowany. Absurd? Ograniczenie wolności słowa? Wszystko to furda - syn "króla Europy" ma być nietykalny. I kropka!

Mecenas powinien z wygranej się cieszyć, bo to być może triumf jego ostatni. Pokazuje bowiem to, co Polacy w wyborach prezydenckich odrzucili. Zarówno wyborcy Andrzeja Dudy, jak i Pawła Kukiza, jak i mniej popularnych kandydatów głosowali nie tyle "za kimś", ile przeciwko. Przeciwko państwu PO, którego poniedziałkowy wyrok jest symbolem. Nie jedynym.

Innym jest prowokacja dziennikarska wobec prezesa gdańskiego sądu, który myśląc, że rozmawia z przedstawicielem Kancelarii Premiera, nie widział nic niestosownego w tym, że jego sąd ma działać na podstawie poleceń płynących od szefa rządu. A prorządowe media oburzały się nie na sędziego, a na przeprowadzającego prowokację dziennikarza.

Inna dziennikarska prowokacja udowodniła, że dla szefa warszawskiej straży miejskiej rzeczą normalną jest ograniczenie liczby mandatów, by ocieplić wizerunek prezydent stolicy, której zagrażało odwołanie w referendum.

Symbolem rządów PO są wulgarne dysputy w drogich restauracjach, na kolacjach w cenie minimalnej pensji. A najlepszym podsumowaniem - słowa ministra Sienkiewicza, że państwo polskie istnieje teoretycznie, a wszystko to "ch... d... i kamieni kupa".

I prawdę powiedziawszy, poza bezpośrednimi beneficjentami obecnej władzy trudno dziś znaleźć grupę zadowoloną. Pracownicy na śmieciówkach, emeryci czy absolwenci bez szansy na znalezienie pracy, widząc oderwanych od rzeczywistości polityków żyjących na ich koszt, reagować mogą co najwyżej wściekłością.

Także przedsiębiorcy, dla których państwo PO miało być rajem i krainą gospodarczego cudu, w zderzeniu z urzędniczą machiną są bez szans.

I właśnie przeciwko tej machinie zagłosowali Polacy. Przeciwko sędziom stojącym na baczność przed władzą, przeciwko bezkarnym urzędnikom, przeciwko arogancji i lekceważeniu ze strony rządzących. Ich bunt nie jest propisowski, ale antyrządowy. I - patrząc na ostatnie sondaże - może zmieść obecną ekipę ze sceny politycznej.

 

Zobacz: Przemysław Harczuk: Nieważne jak, byle do przodu