Marszałek Radosław Sikorski chce na koniec kadencji dać podwyżki polskim posłom. Bo pensje parlamentarzystów od 10 lat są zamrożone. Szczodrość drugiej osoby w polskim państwie powinna budzić w narodzie radość i wzruszenie. Szczególnie wśród kierowców, którym za jazdę na podwójnym gazie czy przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o 50 kilometrów zabiera się prawo jazdy. Posłowie, którym teraz mają zostać przyznane podwyżki, dla kraju pracują tak ciężko, że chroni ich immunitet. A więc jazda po kieliszku, przekraczanie dozwolonej prędkości, ba, nawet spowodowanie wypadku - może im ujść płazem. Ucieszą się pewnie drobni przedsiębiorcy, właściciele rodzinnych firm. Ich podatki w jeszcze większym stopniu przeznaczane będą na uposażenia "wybrańców narodu". Marszałek Sikorski może też liczyć na dozgonną wdzięczność emerytów. Babcia, której świadczenie podniesione zostanie z 700 złotych na 712, z pewnością rozczula się, myśląc o podwyżce dla zarabiającego 12 tysięcy miesięcznie męża stanu...
Ale ironia na bok. Proponowanie na kilka miesięcy przed wyborami wyższej pensji dla posłów jest szkodliwe i bezczelne. Przede wszystkim - świadczy o totalnym lekceważeniu, jakim darzy Polaków partia rządząca, której Radosław Sikorski jest prominentnym przedstawicielem.
Żyjemy w kraju, w którym wynagrodzenie posłów w stosunku do średniej krajowej jest proporcjonalnie najwyższe w Europie. W kraju, który pod względem traktowania emerytów zajmuje w rankingach jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej. Wreszcie kraju, w którym pod rządami partii rzekomo wolnorynkowej warunki prowadzenia działalności gospodarczej są gorsze niż w rzekomo socjalnych Norwegii czy Szwecji.
Dla przypomnienia - pensja posła wynosi prawie 10 tysięcy złotych brutto. Parlamentarzysta otrzymuje też 2473 złote nieopodatkowanej diety. Do tego środki na prowadzenie biura. Darmowe przejazdy komunikacją kolejową. I wspomniany we wstępie immunitet, zapewniający bezkarność w razie jazdy po pijaku samochodem. Przeciętny Kowalski o takich zarobkach może jedynie pomarzyć.
Propozycja Sikorskiego świadczy jeszcze o jednym. O totalnym oderwaniu polityków rządzącego układu od rzeczywistości. W wyborach mogą zapłacić za to bardzo wysoką cenę.