Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk o lex Adamowicz: Zamiast zmieniać prawa, przestrzegać istniejącego

2019-01-18 9:58

Zamordowanie prezydenta Gdańska wstrząsnęło polską i światową opinią publiczną. Niestety – twierdzenia o narodowym pojednaniu, powszechnej zgodzie, zakończeniu wojny polsko-polskiej można schować między bajki. Po obu stronach politycznego sporu pojawiły się owszem wezwania do refleksji, ale też po obu stronach padły słowa i stwierdzenia, które nigdy nie powinny paść. Pojawiły się wreszcie wezwania do walki z hejtem i mową nienawiści. W sensie ogólnym – jak najbardziej można im przyklasnąć. Jednak walka z tymi zjawiskami nie musi mieć charakteru systemowego, ani – broń Boże! – ideologicznego. W takiej sytuacji, w zależności od decyzji sądu za mowę nienawiści może być uznane na przykład cytowanie Pisma Świętego (gdy sąd ma nastawienie bardziej lewicowe) lub jakakolwiek krytyka prawicy (gdy werdykt wydaje sędzia prawicowy).

Nie zmienia to faktu, że – nieważne, na ile miało to znaczenie w przypadku zachowania mordercy z Gdańska – język debaty publicznej poszedł zbyt daleko. I widzimy to w telewizji, Sejmie, internecie, przede wszystkim portalach społecznościowych. Ograniczenie (bo zupełnie wyeliminować hejtu zapewne się nie da) powinno jednak polegać nie na wprowadzaniu specjalnych nowych ustaw, czy unijnych, zazwyczaj lewicowych dyrektyw, ale na przestrzeganiu istniejącego prawa. Naprawdę nie trzeba być profesorem ani znawcą prawa, by rozumieć, że stwierdzenie – „Osobiście nic do homoseksualistów nie mam, ale nie popieram ich ślubów ani adopcji dzieci” agresywne nie jest, a bluzgi i groźby karalne wobec osób homoseksualnych są zwykłym przestępstwem. Że stwierdzenie – Ten polityk kompromituje się, powinien raz na zawsze odejść z polityki jest czymś zupełnie innym, niż wezwanie do mordu, pobicia, czy likwidacji polityka czy całej grupy politycznej. Krytyka złego polityka za przekręty i opisywanie ich nie może być tożsame z grożeniem owemu politykowi. I odróżnienie gróźb karalnych od sporu politycznego nie powinno być problemem ani dla policjanta, ani dla prokuratora, ani dla sędziego. Prawo w Polsce jest. Inna sprawa, że często w ogóle nie jest przestrzegane. Nie byłoby żadnej debaty o mocno lewicowej konwencji antyprzemocowej, gdyby faktycznie sądy orzekały surowe kary za ewidentne przykłady przemocy w rodzinie. Ale przede wszystkim to, czy temperaturę sporu politycznego uda się obniżyć, zależy od nas samych. Ograniczanie wolności słowa nic tu nie pomoże.

Nasi Partnerzy polecają