Jedna z biorących udział w proteście mówiła, że chętnie rzuciłaby koktajlem Mołotowa. A legendarny opozycjonista Władysław Frasyniuk zapowiada rzucanie kamieniami. Nienawiść jest oczywiście z obu stron, choć ta niby-liberalna zdaje się mocniejsza. Ryszard Cyba, w chwili czynu w pełni poczytalny, zabił przypadkowe osoby w biurze PiS w Łodzi. A inny mężczyzna zabił nożem przyjaciela. Bo ten przyznał mu się, że w drugiej turze wyborów zagłosował na Andrzeja Dudę. Oczywiście druga strona też nie jest dłużna, choć - na razie i na szczęście - nie mieliśmy zabójstwa na tle politycznym. Dochodziło jednak do rękoczynów, jak choćby fizyczna napaść na nieżyjącego już redaktora TVN Grzegorza Miecugowa. Teraz obrywają młodzi zazwyczaj dziennikarze TVP. Prawda jest taka, że paru medialnych kretynów z obu stron sceny politycznej robi wszystko, by emocje rozhuśtać. Bo na tym wygrywają. Przegrywa Polska, nasza demokracja, a być może przede wszystkim ci, którzy na medialną propagandę się nabierają. Bo dopuszczając się przemocy, szkodzą nie wysokiej rangi znienawidzonym przez siebie politykom, nie żadnym partiom czy grupom, ale ludziom takim samym jak oni, którzy na przykład pracują w państwowych instytucjach bądź mediach z przeciwnej strony barykady. Oberwać mogą nie tylko politycy i dziennikarze (ci zazwyczaj podzielają poglądy "swojej" strony politycznej), ale też "zwykli" ludzie - pracownicy obsługi, techniczni, kierowcy BOR itd. Warto o tym pamiętać. Naprawdę niezależnie od poglądów, nie warto rozwalać wspólnoty narodowej. Bo jak poleje się krew, będzie za późno. A prędzej czy później do tego może dojść. Oby nie doszło.
Zobacz: Tomasz Walczak komentuje: Czy PiS pójdzie za ciosem i dlaczego nie?