A wydzwonienie z publicznych środków ponad 100 tysięcy złotych zajęło mu raptem 11 miesięcy! Oczywiście można się łudzić, że dzielny asystent negocjował przez telefon sprawy bezpieczeństwa państwa polskiego bądź ustalał wysokość dopłat unijnych. Znając jednak treści nagranych w restauracji Sowa i Przyjaciele rozmów polityków byłej partii rządzącej, a także "wyczyny" wielu innych urzędników poprzedniej ekipy - na szczeblu od rządowego po samorządowy - wątpliwe, by młody urzędnik toczył dysputy ważne z punktu widzenia naszej racji stanu. Szczególnie że z dziennikarzami o sprawie rozmawiać nie chciał.
Dziś politycy i beneficjenci państwa PO stroją się w szatki obrońców demokracji i głównych recenzentów rządzącego PiS. Jednak - patrząc nawet na sondaże - wydaje się, że pozycję utracą bezpowrotnie. Prawicowy elektorat na razie trwać będzie przy partii rządzącej, ewentualnie przerzuci swoje głosy na ruch Kukiz'15 lub partię Korwin. Elektorat liberalny, do wczoraj skazany na głosowanie na PO, ma alternatywę w postaci Nowoczesnej. Partia Ryszarda Petru urasta do roli głównego recenzenta obecnej władzy. Platforma, choć wciąż ma największy klub parlamentarny i gigantyczną dotację z budżetu państwa, osuwać się będzie w polityczny niebyt. Ośmiorniczki, prowadzone w kloacznym języku rozmowy o Polsce, która istnieje tylko teoretycznie, odejście od liberalnego programu, arogancja władzy, której rachunki wydzwonione przez asystenta Ewy Kopacz są przykładem, skutecznie podważyły zaufanie do partii. A skoro Petru zbudował liberalną alternatywę dla PO - będzie partii tej grabarzem.
To też przestroga dla PiS. Wyborca może wybaczyć wszystko. Przejęzyczenia, wpadki, nawet błędy. Nie wybaczy jednego - arogancji, buty, lekceważenia własnych wyborców.
Zobacz: Joanna Lichocka komentuje: Z ludźmi KOD powinniśmy rozmawiać