Komputer

i

Autor: Reporters / STG/REPORTER Komputer

Przegłosowali zmiany w internecie. Międzynarodowi giganci oberwą po kieszeniach

2019-03-27 11:06

To zły dzień dla internetowych gigantów, ale dobry dla twórców. Google, YouTube, Amazon czy Facebook będą musiały płacić za wykorzystywanie cudzej twórczości. Europarlament przyjął bowiem wczoraj dyrektywę unijną o prawach autorskich. Wśród tych, którzy obok PiS głosowali przeciw twórcom, znalazł się m.in. europoseł PO Michał Boni (65 l.).

Do tej pory przez palce polskich twórców, dziennikarzy czy wydawców przeciekały miliony złotych dziennie. W przyszłości wielkie korporacje zostaną zmuszone, by płacić autorom!Będą także musiały sprawdzać treści, które publikują. – To duża szansa na wsparcie profesjonalnego dziennikarstwa – tłumaczy Marek Frąckowiak, szef Izby Wydawców Prasy. Kiedy pytamy go o potencjalną cenzurę w internecie, o której mówią przeciwnicy dyrektywy, odpowiada: – To bzdura. Nie będzie żadnej cenzury. Internauci nie mają się czego bać.

Za dyrektywą było 348 parlamentarzystów. – Bardzo liczyliśmy na taki wynik, cieszy znacząca większość głosów – komentuje Frąckowiak. Przeciwko dyrektywie głosowało 274 parlamentarzystów. Byli wśród nich politycy partii rządzącej. – Delegacja PiS w całości przeciw – chwalił się Tomasz Poręba (45 l.) z PiS. Ale to nie jedyni polscy europarlamentarzyści, którzy nie poparli twórców. Przeciw dyrektywie głosowali bowiem Andrzej Grzyb (63 l.), Krzysztof Hetman (45 l.), Czesław Siekierski (67 l.) i Jarosław Kalinowski (57 l.) - wszyscy z PSL, oraz Michał Boni, Adam Szejnfeld (61 l.), Danuta Jazłowiecka (62 l.) i Róża (65 l.) z PO.

Zanim przepisy wejdą w życie i polskie prawo zostanie do nich dostosowane, minie kilka lat. Dyrektywa nie dotyczy memów czy stron niekomercyjnych i edukacyjnych, m.in. Wikipedii.