Do tej pory przez palce polskich twórców, dziennikarzy czy wydawców przeciekały miliony złotych dziennie. W przyszłości wielkie korporacje zostaną zmuszone, by płacić autorom!Będą także musiały sprawdzać treści, które publikują. – To duża szansa na wsparcie profesjonalnego dziennikarstwa – tłumaczy Marek Frąckowiak, szef Izby Wydawców Prasy. Kiedy pytamy go o potencjalną cenzurę w internecie, o której mówią przeciwnicy dyrektywy, odpowiada: – To bzdura. Nie będzie żadnej cenzury. Internauci nie mają się czego bać.
Za dyrektywą było 348 parlamentarzystów. – Bardzo liczyliśmy na taki wynik, cieszy znacząca większość głosów – komentuje Frąckowiak. Przeciwko dyrektywie głosowało 274 parlamentarzystów. Byli wśród nich politycy partii rządzącej. – Delegacja PiS w całości przeciw – chwalił się Tomasz Poręba (45 l.) z PiS. Ale to nie jedyni polscy europarlamentarzyści, którzy nie poparli twórców. Przeciw dyrektywie głosowali bowiem Andrzej Grzyb (63 l.), Krzysztof Hetman (45 l.), Czesław Siekierski (67 l.) i Jarosław Kalinowski (57 l.) - wszyscy z PSL, oraz Michał Boni, Adam Szejnfeld (61 l.), Danuta Jazłowiecka (62 l.) i Róża (65 l.) z PO.
Zanim przepisy wejdą w życie i polskie prawo zostanie do nich dostosowane, minie kilka lat. Dyrektywa nie dotyczy memów czy stron niekomercyjnych i edukacyjnych, m.in. Wikipedii.