Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Łukasz Janyst w komunikacie dla mediów tłumaczył: - Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania wobec braku znamion czynu zabronionego. Pan Bartłomiej Misiewicz nie przekroczył uprawnień, albowiem działał w ich ramach.
Jak wyjaśniał Janyst, z dokumentów, które prokuratura uzyskała z resortu obrony (w tym z wewnętrznych przepisów tam obowiązujących) wynika, iż Misiewicz był wyłącznym dysponentem "pojazdu funkcyjnego" z tzw. kartą drogową A "bez jakiegokolwiek ograniczenia limitu kilometrów". Prokuratura zbadała również wątek dotyczący korzystania przez Misiewicza z ochrony. Ustaliła, że tego dnia nieprzysługiwała mu ochrona, a funkcjonariusz mu towarzyszący był wyłącznie kierowcą.
Na koniec prokurator poinformował, że postanowienie jest prawomocne i nikomu nie służy na nie zażalenie.
Zobacz także: Nelli Rokita: Tusk powinien trafić do więzienia!