- Podejrzani to Oleksander K. (1986) i Jewhenij I. (1984) – obywatele Ukrainy
- Po akcie dywersji mieli zbiec na Białoruś
- Prokuratura: „Bardzo duże prawdopodobieństwo, że to oni byli bezpośrednimi sprawcami”
- W tle współpraca z rosyjskimi służbami
- Zarzuty: działanie o charakterze terrorystycznym przeciwko infrastrukturze
- Dowody: monitoring, oględziny, rzeczy zabezpieczone na miejscu, świadkowie
- Zatrzymano już kilka osób powiązanych ze sprawą
Prokuratura wskazuje podejrzanych. „Dowody są bardzo mocne”
PILNE. „Operacja Horyzont”. Rząd wprowadza 10 tys. żołnierzy po serii aktów dywersji w Polsce
Na specjalnym briefingu rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak ujawnił, że śledczy zidentyfikowali dwóch mężczyzn podejrzanych o przeprowadzenie obu aktów dywersji na trasie Warszawa–Dorohusk.
— Uzyskaliśmy materiał dowodowy, który wskazuje na bardzo duże prawdopodobieństwo, że bezpośrednimi sprawcami byli dwaj obywatele Ukrainy: Ołeksandr K. oraz Jewhenij I. — poinformował prokurator.
Według śledczych mężczyźni działali sprawnie, profesjonalnie i z precyzją wskazującą na wcześniejsze przeszkolenie.
Uciekli tuż po ataku. „Opuścili Polskę przez Białoruś”
Najbardziej niepokojący element ustaleń to sposób, w jaki podejrzani opuścili nasz kraj:
— Po dokonaniu aktu dywersji w miejscowości Mika opuścili teren Polski przez przejście graniczne w Terespolu — przekazał prok. Nowak.
Prokuratura nie ujawnia, czy przekraczali granicę legalnie, czy w sposób kontrolowany przez obce służby. Śledczy są jednak pewni: trop urywa się na Białorusi.
Zarzuty o charakterze terrorystycznym
Na podstawie zebranych dowodów śledczy wydali decyzję o przedstawieniu zarzutów.
— Prokurator podpisał postanowienia o przedstawieniu zarzutów obu mężczyznom — powiedział rzecznik.
Jak wyjaśnił, w sprawie zabezpieczono materiał kluczowy dla rekonstrukcji działań dywersantów:
- nagrania z monitoringu,
- przedmioty znalezione przy torach,
- elementy materiałów wybuchowych,
- zeznania świadków,
- oględziny urządzeń pozostawionych na miejscu.
W środę zatrzymano także kilka osób powiązanych ze sprawą – są przesłuchiwane pod kątem współudziału i logistyki działań.
Profesjonalna operacja. „To nie był przypadek”
Według śledczych sposób działania, wybór miejsc i sam moment detonacji wskazują na planowaną, precyzyjną akcję:
— Użyte materiały wskazują, że to raczej nie mógł być cywil, chyba że bardzo dobrze wyszkolony — oceniał wcześniej szef prokuratury Waldemar Żurek.
Materiały wybuchowe miały zostać podłożone tak, by doprowadzić do wykolejenia pociągów i wywołać masową katastrofę kolejową.
Poniżej galeria zdjęć: Tusk: dwóch Ukraińców współpracujących z Rosją stało za dywersją na kolei. „Celem była katastrofa”