Dramatyczny finał WOŚP
Gdański sąd wysłuchał mów końcowych w procesie o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło 13 stycznia 2019 r. podczas finału WOŚP. Na scenę wtargnął recydywista Stefan W. i zadał politykowi serię ciosów nożem.
Szydło tego nie przemyślała? Chciała wbić szpilę w Tuska, padły słowa o jej kompromitacji
Poseł Piotr Adamowicz, brat zamordowanego prezydenta, jest oskarżycielem posiłkowym. - Mamy do czynienia z publiczną egzekucją dokonaną przez Stefana W. - powiedział w sądzie Adamowicz. Z kolei Magdalena Adamowicz ( 50 l.), żona zamordowanego polityka, która unikała dotąd udziału w procesie wczoraj stawiła się na sali rozpraw. - Wysoki sądzie, ja Magdalena Adamowicz, żona Pawła Adamowicza nie czuję nienawiści do człowieka, który zabił mojego męża. Ale proszę z całej mocy, aby człowiek ten został sprawiedliwie osądzony. Bo nadzieja na sprawiedliwy wyrok jest tym, co przed nienawiścią mnie chroni. Proszę ja, proszą moje córki – zwróciła się do sądu.
Śledczy chcą dożywocia dla mordercy
Śledczy domagają się dla Stefana W. dożywotniego więzienia. Prokurator z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Agnieszka Nickel-Rogowska poinformowała też, że rodzinie Pawła Adamowicza należy się zadośćuczynienie: po 100 tys. zł na rzecz córek i żony oraz po 60 tys. zł na rzecz matki Pawła Adamowicza i jego brata. 10 tys. zł ma dostać także konferansjer WOŚP Andrzej S.
Stefan W. podczas rozprawy uśmiechał się. - Prokuratura nie zebrała żadnych dowodów. Bóg mi świadkiem, to nie ja. Nie ma żadnych dowodów. Bez dowodów nie można nikogo skazać – stwierdził morderca Adamowicza. Sąd ogłosi wyrok 16 marca. ABR