Prof. Krzysztof Rybiński: Dobrze, że polityk nie spełnia obietnic

2013-10-16 4:00

Czy polityk może być wiarygodny, nie dotrzymując obietnic jak Gronkiewicz-Waltz?

"Super Express": - Hanna Gronkiewicz-Waltz jest w lesie z realizacją obietnic wyborczych, które złożyła jeszcze w 2006 roku, a w obronie stanowiska przed referendum już zdążyła złożyć kolejne. Pani prezydent to podręcznikowy przykład polityka, który walczy o stołek jedynie za pomocą obietnic nie do spełnienia?

Prof. Krzysztof Rybiński: - We współczesnych systemach demokratycznych czy raczej w demokracji słupkowo-medialnej, jak ja to nazywam, cała sztuka bycia politykiem polega na tym, żeby za pomocą mediów naobiecywać każdemu jak najwięcej po to, żeby słupki popularności poszybowały jak najwyżej. Tak u nas, jak i w innych demokracjach jest już standardem, że nikt tych obietnic nie traktuje poważnie - ani ci, którzy je składają, ani ci, którym są one składane. I całe szczęście.

- Jak to?

- Proszę sobie wyobrazić, że któryś polityk uparłby się, żeby zrealizować wszystko to, co zapowiadał w kampanii. Przecież to byłaby katastrofa, przede wszystkim dla finansów państwa, bo w obietnicach przewijają się głównie rozdawnictwo pieniędzy i wielkie, nie zawsze potrzebne inwestycje, za które płaciłby każdy podatnik. W to wszystko świetnie wpisuje się pani Hanna Gronkiewicz-Waltz, która wielokrotnie obiecywała cuda, ale budżet miasta nie byłby ich w stanie udźwignąć. Należy się cieszyć, że mamy w konstytucji zapisane limity zadłużenia, bo to zabezpiecza nas przed nadgorliwcami, którzy nawet najgłupszą i najkosztowniejszą obietnicę gotowi byliby realizować.

Patrz: Prof. Krzysztof Rybiński: To ścieżka katastrofy

- Jeśli problemem pani prezydent była jedynie komunikacja z mieszkańcami Warszawy, jak sama przekonywała, to czemu przy okazji referendum nie mogła się powstrzymać i znów naobiecywała mnóstwo rzeczy?

- To jest niepisana umowa między politykami a wyborcami. Politycy czują, że oczekuje się od nich nie tylko dobrego wyglądu, lecz także całego katalogu obietnic. Elektorat chętnie tego słucha, ale nie oczekuje, że ktoś je spełni. Obietnice są więc tylko po to, żeby wygrać wybory, ale nie po to, żeby je realizować.

- Nie składając nierealnych obietnic, polityk ma szansę wygrać wybory?

- Żadnych. Polityk, który chce być wybrany, musi obiecywać gruszki na wierzbie. Czasami zdarzają się politycy, którzy faktycznie realizują swoje obietnice i jeśli są one mądre, to taki kraj idzie do przodu. Zła wiadomość jest taka, że ci politycy rządzą głównie krajami autorytarnymi, jak tzw. tygrysy azjatyckie typu Korea Południowa, Singapur i Tajwan. Tam przywódcy wyłaniali się z elit, przez elity byli mianowani i potem skutecznie realizowali wizję rozwoju kraju. Niestety, demokratyczne systemy wyłaniają tylko tych, którzy najładniej wyglądają, szeroko się uśmiechają i najwięcej obiecują.