Zdzisław Krasnodębski

i

Autor: East News

Prof. Zdzisław Krasnodębski:W demokracji podziały są naturalne

2013-11-12 4:30

Socjologowie o obchodach Narodowego Święta Niepodległości

"Super Express": - Dlaczego święto 11 listopada bardziej dziś dzieli Polaków, niż łączy?

Prof. Zdzisław Krasnodębski: - Podziały polityczne są naturalne w demokracji. Zakładamy, że na tym ten system polega i że społeczeństwo jest zróżnicowane. Podziały nie są problemem. W 1918 roku Polacy też byli podzieleni, może bardziej niż dziś. Problemem jest dziś głębokość i natura tych podziałów. Nie ma nic złego w tym, że niektóre środowiska chcą na swój własny sposób obchodzić Święto Niepodległości. Wielu ludziom, również mnie, trudno jest się identyfikować z uroczystościami państwowymi. Nie budzą moich ciepłych uczuć.

- Dlaczego? Nie są wyjątkowe: defilada wojskowa z orkiestrą, zmiana warty, symbole państwowe, standardowe wzniosłe przemówienia...

- Bo trudno mi się utożsamiać z prezydentem i elitą, która się tam zbiera. Nie dopełnili swoich podstawowych obowiązków, a chodzi o obowiązki nie wobec jakiejś opcji politycznej, ale wobec państwa polskiego.

- Jakie to obowiązki?

- Pierwszy, który przychodzi mi na myśl, to obowiązek zadbania o suwerenność i godność polskiego państwa po 10 kwietnia 2010 roku. Głęboko różnimy się też stosunkiem do niepodległości. To różnica, która zapewne nie dzieli tak Francuzów, Amerykanów czy Niemców.

- Ale jeśli zapytać uczestników wczorajszych marszów, dlaczego na nie przyszli, to każdy odpowie, że jest patriotą i stąd jego obecność. Może 11 listopada powinien być wyłącznie manifestacją patriotyzmu, niezależnie od postaw czy ocen, które w dalszej kolejności z niego wynikają.

- Patriotyzm może oznaczać bardzo różne rzeczy. Pan prezydent jest zwolennikiem patriotyzmu radosnego, który niezupełnie mi odpowiada. Ale powiedzmy, że istnieje jakieś spektrum postrzegania polskości i zakładamy, iż możemy się różnić. Niektórzy pojmują jednak polski patriotyzm jako rezygnację z niepodległości.

- Trudno mi w to uwierzyć.

- Ależ oczywiście. Jeśli ktoś mówi, że Polska ma być częścią federacji europejskiej, to chce w większej części zrezygnować z niepodległości Polski. Unia Europejska, do której wstępowaliśmy, jest instytucją ponadnarodową i jest związkiem państw, ale nie jest federacją. Ciężko kogoś takiego nazwać więc patriotą, może być np. miłośnikiem polskiej kultury, ale nie jest zwolennikiem polskiej państwowości. To, że ktoś określa się mianem patrioty, nie znaczy, że nim jest. Gomułka, Bierut i targowiczanie też mówili, że są patriotami. Zawsze używano u nas tej retoryki.

- Obchody Święta Niepodległości są u nas za bardzo upolitycznione? Politycy próbują je zawłaszczać? Wielu zwykłych obywateli nie poszło na żaden marsz, ale wywiesiło biało-czerwone flagi.

- Ale wywieszenie flagi to jest akt polityczny. To jest przyznanie się do Polski, a Polska jest bytem politycznym. Jeśli ktoś chce być apolityczny, nie chce mieć z polityką czy politykami nic wspólnego, to w tym sensie nie może być polskim patriotą. To, co zrobił Mieszko I, ustanawiając nasze państwo, to był akt polityczny. 1989 rok też był aktem politycznym. Być obywatelem, to uczestniczyć w polityce. Rozumiem pragnienie obywateli, żebyśmy byli w stanie znaleźć pewne podstawowe wartości, które będą dla nas wspólne i żeby te inne, drugorzędne rzeczy były przez chwilę wyciszone. Ale spór w Polsce nie dotyczy rzeczy drugorzędnych.

Nasi Partnerzy polecają