"Super Express": - W niedzielę referendum na Krymie, które zdecyduje o przyszłości półwyspu. Co ono zmieni?
Prof. Włodzimierz Marciniak: - To referendum w sensie faktycznym będzie oczywiście fikcją, bo w tej sytuacji nie można sobie wyobrazić uczciwego głosowania. Wyniki będą zapewne więc takie, jakie są oczekiwane... Po referendum będą zaś dwa warianty. Republika Krymu jako samozwańcze, nieuznawane przez nikogo państwo zwróci się o przyjęcie jej do Federacji Rosyjskiej. I Moskwa będzie się nad tym zastanawiała.
- Jak długo?
- Może się zastanawiać kilka tygodni, ale może też i kilka lat. Będzie to oznaczało jakiś przetarg, spór. I zajęcie Krymu będzie argumentem w rękach Rosji. Docierają do nas przecież jakieś informacje o negocjacjach Rosji z Niemcami. Przyjęcie Krymu w skład Federacji oznaczać zaś będzie zapewne dalszą eskalację w stosunkach Rosji z Ukrainą, zwłaszcza na wschodniej granicy.
- Słyszymy właśnie o ofiarach śmiertelnych w Doniecku. Rosja tylko patrzeć, gdy zechce swoich "bronić" przed "faszystami". Są informacje o koncentracji wojsk rosyjskich. To tylko nacisk czy coś więcej?
- Nacisk - to oczywiste. Ale czy tylko? Bardzo niepokojący jest komunikat rosyjskiego MSZ w sprawie wydarzeń w Doniecku. Podkreślono tam, że Ukraina nie gwarantuje bezpieczeństwa Rosjanom. To może być zapowiedź dalszych ingerencji Moskwy w sprawy Ukrainy.
Zobacz też: Prof. Włodzimierz Marciniak: Kreml chce go kontrolować
- Putina ośmieli zachowanie świata w sprawie Krymu i pójdzie dalej?
- Na swojej konferencji prezydent Rosji przedstawił taką wizję świata, w której nie uznaje istnienia państwa ukraińskiego i jego władz. Uznaje to za teren bezpaństwowy. W tym duchu wypowiada się też tamtejszy MSZ. Realne reakcje zależą trochę od wewnętrznej sytuacji Rosji. Docierają do nas sygnały o spotkaniu Putina z czołowymi przedsiębiorcami rosyjskimi, zapewne na temat kosztów gospodarczych eskalacji tego konfliktu.
- Będzie eskalacja?
- Niestety, coraz więcej wskazuje na to, że tak. Horyzontem czasowym są wybory na Ukrainie 25 maja. I obawiam się, że Rosjanie przy pomocy, tak jak do tej pory, chuliganów, gangów motocyklowych, kozaków czy innych formacji paramilitarnych, będą zakłócali przebieg tych wyborów. I wtedy będą mogli użyć argumentu, że nie były demokratyczne i nie można ich uznać.
Prof. Włodzimierz Marciniak
Sowietolog i politolog
Czytaj również: Prof. Włodzimierz Marciniak: Rosja leczy swoje kompleksy