„Super Express”:- Pospekulujmy. Jak pan ocenia prawdopodobieństwo powołania własnej partii przez Andrzeja Dudę?
Prof. Wawrzyniec Konarski:- Jak to ze spekulacjami bywa, to co powiem wcale nie musi się sprawdzić. Jednak gdybym był doradcą prezydenta to z pewnością odradzałbym mu taki krok.
- Dlaczego?
- Ponieważ byłoby to działanie przedwczesne. Andrzej Duda jest osobą, która zyskała pewną popularność w społeczeństwie i jego gest z zawetowaniem dwóch ustaw reformujących sądownictwo był zachowania polityka, który ponad głowami swojego zaplecza partyjnego podjął pewien dialog ze społeczeństwem.
Jednak gdy polityk odczuwa poparcie społeczne i nieopacznie popadnie w jakiś rodzaj samouwielbienia to może się to źle skończyć, ponieważ ważny jest moment, w którym tworzy się własną strukturę. Więc nie może być to pochopna decyzja.
- Czy ten odpowiedni moment na budowę nowego, masowego bytu po prawej stronie sceny politycznej nie nadejdzie dopiero wraz z przejściem Jarosława Kaczyńskiego na emeryturę? Bo były już w Polsce takie próby i jakoś nie wychodziły.
- Musimy tu dotknąć sprawy przejęcia schedy po Jarosławie Kaczyńskim. Z pewnością Zbigniew Ziobro ma na nią duży apetyt. Ale część kręgów prawicowej opinii publicznej za potencjalnego delfina uznaje Matusza Morawieckiego.
W tym kontekście Andrzej Duda ma z pewnością kilka istotnych atutów: jest politykiem młodym, dynamicznym i nieźle wypada w przemówieniach, ponieważ posługuje się ładną polszczyzną.
- Ale bycie dobrym, przyciągającym wyborców mówcą a budowanie struktur terenowych niezbędnej każdej partii to dwie, zupełnie różne rzeczy. Widzi pan potencjalne zaplecze Andrzeja Dudy zdolne zbudować partię?
- Nie, dlatego też na miejscu Andrzeja Dudy nie decydowałbym się na budowanie partii. Prezydent powinien raczej działać w kierunku utrzymania dużego poparcie społecznego. To bardzo ważny atrybut. Na budowę własnej formacji może się on zdecydować dopiero wtedy, kiedy jego sondażowe poparcie się utrzyma. A nie tak jak w tym konkretnym przypadku, kiedy jest efektem jednej, dobrze przyjętej społecznie inicjatywy, która była dopiero pierwszym tak znaczącym przykładem zachowania się prezydenta wbrew własnemu zapleczu.
Stworzenie własnej partii wymaga dobrego programu, przywódcy z dobrym wizerunkiem, pieniędzy i aktywistów lokalnych. Tych ostatnich Andrzej Duda z pewnością jeszcze nie ma.
- Pomijając wyjątek, jaki stanowi obecny gabinet, regułą w polskiej polityce są rządy koalicyjne. Widzi pan potencjalnych sojuszników teoretycznego ugrupowania Andrzeja Dudy?
- W tej chwili nie ma takiego sojusznika. I m.in. dlatego tworzenie takiej partii byłoby dziś działaniem przedwczesnym.
ZOBACZ: Szokująca teoria byłej minister PiS: Duda uzgadniał weto z Kaczyńskim