"Super Express": - Jarosław Kaczyński naraził się na oskarżenia o szerzenie propagandy rodem z III Rzeszy, twierdząc, że uchodźcy przywożą do Europy "różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które (...) nie są groźne w organizmach tych ludzi, mogą tutaj być groźne". Co na to specjalista w dziedzinie mikrobiologii?
Prof. Waleria Hryniewicz: - Przede wszystkim jestem przerażona tymi słowami, które jednoznacznie kojarzą się z najmroczniejszymi czasami XX w. Uchodźcy nie mają monopolu na przenoszenie do Europy mikrobów z innych regionów; mogą to także czynić i czynią obywatele krajów europejskich, w wielkiej liczbie podróżujący po całym świecie. Notabene, przed wiekami to Europejczycy zawlekli różne zarazki do Ameryki Północnej (np. syfilis, rzeżączka), a i dzisiaj mieszkańcy tzw. krajów cywilizowanych intensywnie przekazują sobie sami nawzajem różne drobnoustroje. Ponadto w krajach Europy Zachodniej od wielu dekad funkcjonują bardzo liczne społeczności przybyłe m.in. z krajów, z których pochodzą obecni uchodźcy i utrzymujące z nimi stały kontakt. Ani Wielka Brytania, ani Francja, ani Niemcy lub Szwecja nie należą jednak do krajów dotkniętych plagami chorób pasożytniczych, w tym pierwotniakowych, jak np. malarii czy amebiozy. W tym zakresie uchodźcy nie stanowią większego zagrożenia dla zdrowia publicznego.
- Czyli wypowiedź prezesa PiS nie ma żadnego uzasadnienia naukowego?
- Kiedy porusza się tak trudny temat, trzeba mieć gruntowną wiedzę ogólną na temat epidemiologii chorób zakaźnych, a także twarde dane dotyczące tej konkretnej grupy uchodźców. Ta wypowiedź jest bulwersująca i sieje niepotrzebną panikę i strach, stygmatyzując uchodźców. A przecież to tacy sami ludzie jak my. Chciałabym raz jeszcze podkreślić, że żyjemy w globalnym świecie, w którym nie tylko wymieniamy pieniądze, towary między sobą, ale także zarazki.
- A co z cholerą i dyzenterią, o których też mówił Jarosław Kaczyński, wskazując, że to choroby dawno w Europie niewidziane, ale poprzez falę uchodźców znów obecne?
- Tak jak już wspomniałam wcześniej w przypadku chorób pasożytniczych, wymienione choroby bakteryjne - cholera i czerwonka - nie są żadnym problemem epidemiologicznym w krajach Europy Zachodniej, w których od lat żyją wielkie społeczności z krajów rozwijających się. Pragnę jednak znów zaznaczyć, że wszelkie ruchy ludności, zarówno migracje, jak i masowa turystyka, sprzyjają rozprzestrzenianiu się niektórych drobnoustrojów, w tym różnych bakterii i wirusów, i nie da się tego uniknąć. Do służb epidemiologicznych w każdym kraju należy to, by pojedyncze przypadki zawleczeń zarazków nie stały się początkiem epidemii. Nie dokładajmy rzeczy niesprawdzonych do ich nieszczęścia.