"Super Express": - Jest pan głównym człowiekiem od podatków w tym rządzie, więc na pewno wie pan, ile pieniędzy uda się uzyskać z samego uszczelnienia systemu. Tylko bez pompowania wyników...
Prof. Tomasz Strąk: - Ostrożnie szacując, uważam, że uda się uzyskać około 30 miliardów zł w ciągu 2-3 lat. Choć może być więcej.
- Opozycja długi czas podkreślała, że to sztuczki księgowe. Teraz sugeruje, by z optymizmem poczekać na dane z całego roku.
- Tyle że ci sami politycy i eksperci, którzy podają przykład końca 2016 roku, kiedy wpływy były niższe, niż założyliśmy, przyznają, że przesunięto je na 2017. Skoro przesunięto, to dlaczego nie biorą ich pod uwagę też w 2017? Dlaczego uznają, że te pieniądze wyparowały? Fakty są takie, że w ciągu półtora roku udało nam się uszczelnić system na około 15 miliardów zł. Żaden kraj w Europie nie może się poszczycić takim wynikiem w tak krótkim czasie.
- To cieszy, ale każe zapytać, co w takim razie robiono w tak długim czasie wcześniej?
- Trudno zgadnąć.
- Niech pan spróbuje. Pojawił się pan w ministerstwie jakiś czas temu i?
- Rozejrzałem się i przyszło mi do głowy: rany boskie, jak można było nie robić tego, tamtego.
- Czyli?
- Choćby nie gromadzić podstawowych informacji. Musiałem pozyskiwać wiele danych z samego dołu. Wcześniej nikt ich nie liczył. Jakim cudem podejmowano zatem decyzje bez informacji? Nawet informacji o terminach zwrotu VAT! Ministerstwo było ślepe.
- Politycy Platformy i publicyści z nią sympatyzujący mówią, że do uszczelnienia prowadziły działania poprzedników. Jednolity plik kontrolny itd.
- Skoro tak, to dlaczego nie zakładali tego w swoich analizach i prognozach? I wie pan, jak oni skonstruowali ten jednolity plik? Tak, że nie dawał nam żadnych danych!
- Jak to?
- Nie umieścili w nim NIP sprzedawcy! W ten sposób ten plik nie był w ogóle przydatny do automatycznej analizy. Nie można było łączyć faktów i dwóch stron transakcji.
- Przeoczono to umyślnie czy przypadkowo?
- Nie mam dowodów na umyślność... Zrobiono to tak, że do niczego się to nie nadawało. Wiele naszych posunięć zależało naprawdę wyłącznie od chęci. W przypadku transportu paliw wystarczyło wprowadzić VAT na granicy i kontrolę cystern. Te skomplikowane speed payment, analizy rachunków - to wejdzie dopiero w 2018 roku!
- Słyszałem też opinię, że poprzedni rząd tego nie robił, bo skupił się na walce z kryzysem.
- A cóż takie proste kroki mają wspólnego z kryzysem bądź jego brakiem? Czy w kryzysie też nie było potrzeba więcej pieniędzy do budżetu?!
- Ekonomista Marek Zuber stwierdził, że skuteczność tych prostych środków każe zapytać, czy w rządzie PO to był "brak wyobraźni, brak kompetencji czy niestety coś więcej, bo ktoś miał w tym interes".
- Nie mam dowodów na interesy. Mam jednak na brak wyobraźni, kompetencji i głupotę. To było ewidentne. Widać to przecież nawet dziś!
- To znaczy?
- Eksperci i politycy związani z PO tłumaczą, że jak jest wzrost gospodarczy, to luka w dochodach podatkowych państwa rośnie. Przecież to ewidentny brak kompetencji.
- Tę lukę oblicza się nawet na 50 miliardów zł.
- Różnie, nieraz na 35, nieraz na ponad 50. I naprawdę trudno uwierzyć, żeby to był tylko brak kompetencji. To olbrzymie sumy w konkretnych kieszeniach. I ja rozumiem, że wielu ekspertom trudno uwierzyć, że bez podniesienia stawek podatkowych mogliśmy po siedmiu miesiącach mieć wzrost dochodów do budżetu o 18 mld zł. Tylko prostymi posunięciami. W czasie debaty budżetowej opozycja upierała się, że księżycowe są nasze ostrożne założenia o 16 mld zł w całym roku! No, ale to opozycja i jej eksperci. Pytał pan o brak kompetencji i wyobraźni? No to ma pan odpowiedź.
Zobacz: TOMASZ WALCZAK VIDEOBLOG: Antoni Macierewicz kontra Andrzej Duda
Przeczytaj też: Prof. Piotr Wawrzyk: Komisja Europejska chce obalić polski rząd
Polecamy: Sławomir Jastrzębowski: Tej opozycji to chyba trzeba zacząć doradzać