"Super Express": - Bolszewicki przewrót świat poznał w zmitologizowanej i udramatyzowanej narracji samych zwycięzców. W rzeczywistości Leninowi i jego towarzyszom wzięcie władzy przyszło z ogromną łatwością. Dlaczego?
Prof. Sheila Fitzpatrick: - Po rewolucji lutowej, która obaliła carat na początku 1917 r., Rosją kierował chwiejny Rząd Tymczasowy, który zmuszony był do dzielenia się władzą z tzw. Piotrogrodzką Radą Delegatów Robotniczych i Żołnierskich. Sytuacja rządu z dnia na dzień stawała się jeszcze bardziej niestabilna w związku z radykalizacją nastrojów w dużych miastach i armii. Prawda jest też taka, że bolszewicy mieli szansę przejąć władzę już w lipcu, ale nie odpowiedzieli na apele tłumów demonstrantów.
- Nie przejmowali władzy wbrew ludowi?
- Nie. Październikowe przejęcie władzy w Piotrogrodzie opisywane jest przez niektórych historyków, choćby Richarda Pipesa, jako zamach stanu. Nawet jeśli przyjmiemy tę terminologię, która jest obciążona zimnowojenną atmosferą, że reżim radziecki był od samego początku nielegalny, to nie zmieni to faktu, że bolszewicy latem i jesienią 1917 r. cieszyli się bardzo dużą popularnością. Zwłaszcza w obu stolicach - Piotrogrodzie i Moskwie - oraz wśród żołnierzy stacjonujących na północnym zachodzie Rosji.
- W pewnym sensie władza leżała wtedy na ulicy i bolszewicy musieli się tylko po nią schylić.
- To co potem opiewano jako Wielką Socjalistyczną Rewolucję Październikową, nie było niczym innym jak czysto symbolicznym przejęciem sterów państwa, któremu zdemoralizowany Rząd Tymczasowy nawet specjalnie się nie przeciwstawiał. Dlatego żadnych krwawych walk między stronami nie było. Dla bolszewików wzięcie władzy nie było więc wcale takie trudne. Prawdziwym wyzwaniem okazało się dopiero sprawienie, by ta władza zyskała legitymizację, wygranie wojny domowej, rozciągnięcie realnej kontroli na cały kraj i ustanowienie administracji.
- Państwo leninowskie było dalekim echem tego, jak porewolucyjny porządek wyobrażali sobie klasycy marksizmu. Czemu bolszewicy stworzyli tak okrutne państwo, które wycelowało terror w własne społeczeństwo?
- Marks i Engles mało pisali o tym, jak miałoby wyglądać przyszłe państwo socjalistyczne. Bolszewicy również nie wiedzieli, jak je zbudować. Cel był mglisty, ale byli przekonani, że mają środki, które pozwolą go osiągnąć. Takim środkiem była dyktatura partii sprawowana w imieniu klasy pracującej. Rewolucje są okrutne i rodzą przemoc, zwłaszcza jeśli zaraz po nich następuje kilka lat wojny domowej. Według bolszewików wrogowie klasowi (posiadacze ziemscy, kapitaliści, kułacy i kler) zagrażali władzy proletariatu i tym usprawiedliwiano terror. Trzeba też pamiętać, że do przemocy prowadziła również nieefektywność mechanizmów administracyjnych. Ponieważ prawa i dekrety nie powodowały natychmiastowego efektu, naga siła była jedną z niewielu dostępnych opcji, by wymusić zmiany.
- W swojej książce "Rewolucja rosyjska" przekonuje pani, że rewolucja nie zakończyła się ani wraz z przejęciem władzy przez bolszewików, ani po wojnie domowej, ani po śmierci Lenina. Jej częścią była też rewolucja stalinowska.
- Rewolucja rosyjska miała zmienić społeczeństwo, a nie tylko formę rządów. Jej pierwszy etap to polityczna rewolucja związana z październikiem 1917 r. - przejęciem władzy, powołaniem nowego rządu i nowych instytucji politycznych. Drugim etapem była rewolucja gospodarcza przeprowadzona przez Stalina na przełomie lat 20. i 30. Obejmowała kolektywizację wsi, nacjonalizację przemysłu, wprowadzenie centralnego planowania w gospodarce oraz wygaszenie prywatnego handlu. Z punktu widzenia celów rewolucji dla marksistów była to kluczowa zmiana bazy ekonomicznej, prowadząca do zmiany społecznej i kulturowej nadbudowy.
- Rewolucja stalinowska była częścią rewolucji rozpoczętej w październiku 1917 r.?
- Absolutnie. Przez jakiś czas wahałam się, czy jako części rewolucji rosyjskiej nie rozpatrywać nawet Wielkiej Czystki z lat 30. Uznałam, że tak. Co prawda nadal nikt nie znalazł całościowej odpowiedzi na pytanie o przyczyny Wielkiej Czystki, ale podstawowe jej interpretacje oscylują między uznaniem jej za końcowy wybuch rewolucyjnej przemocy napędzanej przez ludowy resentyment (choć płynący z góry), a przekonaniem, podzielanym np. przez Zbigniewa Brzezińskiego, iż był to pierwszy przykład okresowej praktyki morderczych masowych czystek wbudowanej w totalitaryzm. Sam Stalin i jego otoczenie rozumieli Wielką Czystkę jako akt rewolucyjny. Jako niezbędne oczyszczenie społeczeństwa, które praktykowano w czasie rewolucji francuskiej, o której namiętnie czytali i ją analizowali. Stalin mógł też widzieć "jakobińską" czystkę jako odsunięcie od siebie oskarżeń Lwa Trockiego o zdradę rewolucji.
- W swojej książce wskazuje pani, że bolszewicy mieli w głowie nie tylko samą rewolucję, ale także modernizację Rosji. Kiedy patrzy się na październik i jego konsekwencje z moralnego punktu widzenia, łatwo ten fakt przeoczyć.
- Bolszewicy słabo rozumieli, czym ma być socjalizm. Niemniej idea, że kluczowym celem rewolucji w Rosji jest wyrwanie kraju z zacofania, była głęboko zakorzeniona w całym XIX-wiecznym ruchu rewolucyjnym. W szczególności wyznawali ją rosyjscy marksiści. Był to cel, który w latach 30. wyznaczył Stalin sloganem o budowie socjalizmu. Modernizacją nikt z bolszewików tego nie nazywał. ZSRR miał to osiągnąć poprzez gwałtowną industrializację, kolektywizację i podnoszenie poziomu kultury społeczeństwa dzięki powszechnej edukacji i eliminacji analfabetyzmu wśród dorosłych. Ten model okazał się potem bardzo popularny w krajach trzeciego świata i w moim przekonaniu stał się jednym z "objawień" rewolucji, które realnie zmieniało świat. Nie chcę przez to powiedzieć, że bolszewicka strategia modernizacyjna była jedyną możliwą albo najlepszą z możliwych. Chcę tylko wskazać, że energia radzieckich władz w latach 30. była skupiona na celach modernizacyjnych, a nie celach rewolucyjnych takich jak wolność, równość, demokracja rad czy rewolucja międzynarodowa.
- Swoją książkę zaczyna pani od cytatu z chińskiego premiera Zhou Enlaia, który zapytany przez Nixona, jak ocenia rewolucję francuską, miał powiedzieć, że za wcześnie, żeby to ocenić. Czy po stu latach od wybuchu rewolucji październikowej możemy być mniej ostrożni niż Chińczycy i ocenić jej wpływ na świat?
- Nie ma wątpliwości, że rewolucja rosyjska miała ogromne globalne znaczenie. Brytyjski historyk Eric Hobsbawm ma zapewne rację, przekonując w swojej książce "Wiek skrajności", że była ona kluczowym wydarzeniem XX w. Szczególną rolę rewolucji widzi we wpływie, jaki miała ona na Trzeci Świat, w którym, jak już wspomnieliśmy, stała się modelem rozwojowym. Oczywiście nie sposób przecenić wpływu rewolucji na losy Europy i przez zimną wojnę - na USA. W szczytowym momencie 1/3 ludności świata żyła w krajach, gdzie przyjęto radziecki model komunizmu. Oczywiście Polska ma tu swoje doświadczenia. Jako była część Imperium Rosyjskiego. Jako państwo, które starło się w wojnie z bolszewikami i graniczyło z ZSRR przed wojną. I wreszcie jako państwo, które stało się jego satelitą z narzuconymi przez radzieckich komunistów reżimem i instytucjami. Przez ponad 70 lat musieliście mierzyć się z rewolucją i jej konsekwencjami, które są wielopoziomowe, ale to już opowieść, którą chciałabym usłyszeć od polskich historyków.
Zobacz: Stanisław Pięta KOMENTUJE: Nie każdemu, ale za wysoką kwotę
Przeczytaj też: Marian Kowalski KOMENTUJE: Ewolucja mnie nie przekonuje
Polecamy: Małgorzata Kidawa-Błońska: Trzaskowski potrafi łączyć, Jaki nie