- Dlaczego?
- Bo takie sytuacje zdarzają się w historii bardzo rzadko. Proszę zobaczyć jak wyglądały relacje piłsudczyków z obozem narodowym po 1918 roku. Dużą rolę w braku pojednania odgrywa zacietrzewienie. Z jednej strony Lecha Wałęsy, który nie potrafi powiedzieć inaczej niż „Ja zrobiłem! Ja wykonałem!”. Z drugiej strony Jarosław Kaczyński też przecież jest zacietrzewiony!
- Kaczyński rzadziej zabiera głos wypowiadając się publicznie w tonie Lecha Wałęsy. Mam wrażenie, że były prezydent częściej daje wyraz swemu niezadowoleniu. Jego zwolennicy tłumaczą to wolnością słowa.
- To, że mamy wolność słowa nie znaczy, iż Lecha Wałęsa powinien z tego korzystać zawsze i wszędzie.
- Słychać głosy, że Jarosławowi Kaczyńskiemu bezzasadnie przypisuje się zasługi w sprawie strajku z 1988 roku. Jak to było?
- Jarosław Kaczyński do okrągłego stołu był raczej na marginesie. Nie było o nim słychać. Z uwagi na moją funkcję byłem praktycznie na wszystkich posiedzeniach Komisji Krajowej. Tam Jarosław Kaczyński się nie pojawiał. Później bardzo atakował okrągły stół, choć ludzie obecni dziś w PiS przecież tam byli.
- Polska się podzieliła. Pojawia się licytacja zasług w sprawie takich postaci jak Lech Wałęsa czy Lech Kaczyński…
- Pierwszy raz spotkałem Wałęsę we wrześniu 1980 roku. Pojechałem z Tadeuszem Mazowieckim, Bronisławem Geremkiem i Andrzejem Celińskim do Gdańska. Między mną a Andrzejem Celińskim miał się dokonać wybór kto zostanie z Lechem Wałęsą i będzie mu pomagał. Wtedy doznałem szoku.
- Dlaczego?
- Usłyszawszy Lecha Wałęsę zostałem porażony jego megalomanią. Byłem szczęśliwy, że Andrzej zgodził się zostać w Gdańsku, a ja wróciłem do Warszawy. Przecież on musiał zostać i tego słuchać. I pomimo tej oceny nie zmienia to faktu, że przez cały okres tzw. pierwszej Solidarności Lech Wałęsa odgrywał pozytywną i skuteczną rolę. Z obecnej perspektywy trudno w to uwierzyć, ale Wałęsa był bardzo sprawny. Przy całym krytycyzmie do Wałęsy uważałem, że tylko on może być szefem Solidarności.
- Pomimo jego charakteru, megalomanii?
- Tak. Realna konkurencja Wałęsy do tej roli była bardzo słaba.
- Wierzy pan w to, że Wałęsą i Kaczyński kiedyś naprawdę wyciągną do siebie ręce?
- Niedawno Lech Wałęsa wyjawił w specjalnym oświadczeniu, że chciałby pojednać się z Jarosławem Kaczyńskim przed śmiercią. Uważam jednak, że był to objaw niestabilności emocjonalnej. Warunkiem jakiejkolwiek ugody byłoby przyznanie się Wałęsy do działalności agenturalnej. Niszczenie dokumentów przez byłego prezydenta świadczących o jego kolaboracji było niedopuszczalne.
Rozmawiała Sandra Skibniewska