Rafał Chwedoruk

i

Autor: ARCHIWUM

Prof. Rafał Chwedoruk: Tusk nie bardzo ma do czego wrócić

2016-01-22 3:00

Prof. Rafał Chwedoruk o tym, jaka przyszość czeka Platformę Obywatelską i Donalda Tuska

"Super Express": - Donald Tusk uaktywnił się politycznie, nie żałował prezydentowi Dudzie uszczypliwości. Wielu "antykaczystów" spoglądało w ekrany z nadzieją, że może Tusk do Polski wróci...

Prof. Rafał Chwedoruk: - Po losach polskich polityków, a zwłaszcza byłych prezydentów, widać, że polityka jest jak narkotyk. Nawet wtedy, gdy osiągnęli maksimum, to chcą więcej i trudno im odejść. Pamiętamy męki, jakie przeżywali Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski po utracie funkcji. Donald Tusk sprawował władzę przez duże W. Tym trudniej mu się z nią rozstać.

- Wróci?

- Tusk osiągnął chyba apogeum tego, co może być udziałem polskiego polityka. Wydaje mi się, że może jednak dostrzegać strukturalne zagrożenia dla możliwości powrotu do takiej konkretnej polityki. Czy to w UE, kiedy jego stanowisko byłoby inne niż tylko reprezentacyjne, czy też po powrocie do kraju. Te zagrożenia wynikają z kilku czynników.

- Jakich?

- Pierwszy to przemiany w Unii i spadający autorytet Angeli Merkel, zarówno w UE, jak i w Niemczech. Perspektywa osłabienia jej pozycji w CDU i samej partii w tamtejszej polityce. Nie ulega wątpliwości, że pozycja Platformy w Europejskiej Partii Ludowej i zgodna współpraca z niemiecką chadecją były kluczowe. Właściwie tego brakuje PiS, by nie mieć żadnych problemów w Unii.

- Słabnięcie jego patronki wypchnie Tuska do Polski?

- Niekoniecznie, bo jest drugi czynnik, wewnętrzny. To mocno krytyczna reakcja Polaków po ośmiu latach rządów Tuska. To Ewa Kopacz była twarzą porażek wyborczych, ale ona przecież dziedziczyła PO i państwo w określonym stanie po rządach Tuska. Dawna popularność premiera nie musi się przekładać na popularność za kilka lat. I wreszcie trzeci czynnik - trzeba mieć gdzie wrócić.

- Ma gdzie.

- Niekoniecznie. W PO władzę sprawuje Schetyna. Jego osobisty przeciwnik, któremu nie żałował poniżających gestów. Jest prawie tak doświadczonym politykiem jak Tusk i nie sądzę, by zgodził się na jego powrót.

- Pytanie, czy Platforma w ogóle przeżyje do tego powrotu...

- Właśnie. Jest wyraźnie za Nowoczesną i może dojść do jakiegoś mariażu tych ugrupowań. Gra toczy się o to, na czyich warunkach to nastąpi. I czy dominował będzie Petru, czy Schetyna, to żaden z nich nie będzie zainteresowany powrotem Tuska.

- Ostatni sondaż dla "Super Expressu" pokazuje, że Petru właściwie jest już w oczach ludzi liderem opozycji. Pytanie, czy przywódcy PO są jeszcze w ogóle potrzebni własnemu elektoratowi?

- Pamiętajmy, że PO nawet po tak wielkich porażkach i niemożności wyrwania się z tej sytuacji jest za duża, żeby upaść. Nawet jeśli jest zbyt osłabiona, by wrócić do dawnej roli, to sprawuje władzę w 15 sejmikach, ma prezydentów miast, ma liczną grupę posłów. Nie sposób bez nich stworzyć głównego nurtu opozycji. W Nowoczesnej, poza jej liderem, który nie licząc wpadek na temat historii Polski, jakoś sobie radzi, nie widzę wciąż kandydatów na zawodowych polityków.

- Nowoczesna nie udźwignie roli głównej partii opozycyjnej?

- W Polsce nie jest łatwo budować struktury terenowe. Jesteśmy dość biernym społeczeństwem, a wśród młodszych pokoleń są coraz większe deficyty kompetencyjne. PO ma tu przewagę. Nieprzypadkowo Schetyna, zanim został liderem PO, wspomniał o koalicji obywatelskiej. Ktokolwiek by tę grę wygrał, to niełatwo mu będzie działać w triu Tusk - Schetyna - Petru.

- Co do PO i Nowoczesnej, to wspomniani prezydenci miast mogą łatwo zostać Brutusami PO. Nie są obciążeni porażką, coś do niej wniosą...

- To nie takie proste, zwłaszcza w dużych miastach. Większość z nich to jednak twarze Platformy. Nowoczesna była budowana na haśle "jesteśmy jak PO, ale nie jesteśmy nimi". Odebrała PO jej kluczowych wyborców, tych 30-latków z deweloperskich dzielnic wielkich miast. Co do Tuska i Petru, to pamiętajmy, że Petru jest bliski środowiskom, które nie mogą wybaczyć Tuskowi sprawy OFE. Nie sądzę też, żeby nurt PO związany z Tuskiem wytrwał jako zwarta grupa do czasu jego powrotu. Pozycja Kopacz uległa zatarciu, tzw. spółdzielnia w dużej mierze oficjalnie wsparła Schetynę. Może się okazać, że Tusk osiągnął apogeum, które stało się jego łabędzim śpiewem.

- Nie ma dla niego szansy?

- Tylko w jakimś olbrzymim kryzysie w gospodarce. Choć może jeszcze w czymś...

- W czym?

- Jako społeczeństwo bardzo szybko zapominamy politykom ich winy, wybaczamy. Świetnym przykładem jest Jerzy Buzek, który kończył jako niepopularny premier, a wrócił jako bardzo popularny europoseł. Kto wie, czy po jakimś kryzysie Polacy też wszystkiego Tuskowi nie zapomną i będzie mógł wrócić?

Zobacz: Tomasz Walczak: I gdzie ta Polska solidarna, pani premier?