"Super Express": - Okazuje się, że kampanię wyborczą Nowoczesnej Ryszarda Petru ochoczo wspierali przedstawiciele wielkiego biznesu. Datki sięgały nawet 87 tys. zł. Czyżby opowieści o tym, że Nowoczesna to formacja reprezentująca głównie bogatych i wpływowych, nie były tylko plotką powielaną przez złośliwców?
Prof. Rafał Chwedoruk: - Swego czasu z kręgów tej partii dochodziły nas głosy, że chce ona korzystać ze wzorców skandynawskich. Zwłaszcza z duńskiego modelu rynku pracy, gdzie łatwo zatrudnienie stracić, ale państwo gwarantuje utrzymanie poziomu życia. Nie bez złośliwości można zaproponować politykom Nowoczesnej, by zaoferowali swoim darczyńcom wprowadzenie w Polsce także skandynawskiego systemu podatkowego. By nie tylko trudno było od podatków uciec, ale także by płacić je w solidnej, progresywnej formie.
ZOBACZ: Wiemy, kto płacił na kampanię .Nowoczesnej! Znane nazwiska, wpłaty nawet po 87,5 tysiąca złotych!
- Raczej nie po to wielki biznes daje Nowoczesnej pieniądze, by ta postulowała wprowadzenie wysokich podatków.
- No właśnie. Wielki biznes w historii zawsze wspierał różne partie. W ostatnich dekadach najczęściej były to formacje - tak jak Nowoczesna - o liberalnym programie gospodarczym. Ta sprawa pokazuje, że nastąpiło w naszej polityce pewne przesunięcie. Do tej pory za partię biznesu uchodziła PO. Ten wyraźnie się teraz od niej odwraca na rzecz Nowoczesnej. Dla Ryszarda Petru może być to o tyle korzystne, że da mu to olbrzymią siłę polityczną. W końcu wielki biznes to nie tylko wielkie pieniądze, ale także wielki wpływ na kształtowanie opinii publicznej. Jednocześnie szybkie ujawnienie tego wsparcia dla Nowoczesnej może tę partię izolować.
- W jaki sposób?
- Polacy niby zachłysnęli się kapitalizmem, ale stosunek do środowisk biznesowych, zwłaszcza tych największych, nie jest już tak pozytywny. W ten sposób Ryszard Petru może zamknąć się w poparciu ludzi głuchych na krytykę świata prywatnej przedsiębiorczości i odciąć się od tych zwykłych wyborców, którzy wędrują między partiami i mogą dać zwycięstwo wyborcze. Tyle strategii politycznej. Ta sprawa to także doskonały przyczynek do refleksji nad demokracją i wpływem obywateli na rzeczywistość.
- No właśnie. Pojawia się bowiem uzasadnione pytanie o to, kogo tak naprawdę reprezentuje ta partia? Wyborców, którzy oddali na nią swój głos, czy sponsorów, którzy sporo na jej kampanię wyłożyli. Wiadomo, że interesy wielkiego biznesu stoją w jawnej sprzeczności z interesami większości społeczeństwa.
- Powszechne jest dziś myślenie, że model partii klasowych we współczesnym świecie się wyczerpał. Odnosi się to głównie do partii lewicowych uzyskujących niegdyś głównie poparcie robotników czy - w naszej części Europy - partii chłopskich. Tymczasem model partii opartej na interesach wielkiego biznesu i świata prywatnej przedsiębiorczości ma się nieźle. Tylko czy nie jest to dziś już anachroniczny model? Trudno bowiem po kryzysie finansowym, a także kryzysie moralnym i etycznym, przedstawiać racje najbogatszych obywateli jako racji całego społeczeństwa.
- Ale tak to starała się przedstawić Nowoczesna. Szczęście bogatych to szczęście nas wszystkich.
- Mamy jednak naturalne zróżnicowanie interesów. Dlaczego pracownik niemający stabilnego zatrudnienia i pracujący na głodowej pensji ma mieć takie same interesy jak zatrudniający go właściciel spółki zarejestrowanej w jednym z rajów podatkowych? Warto też zadać sobie pytanie o wpływ obywateli na decyzje podejmowane przez polityków. Teoretycznie każdy z nas ma jeden głos. Są jednak tacy, którzy mają nieformalne możliwości wpływania na decydentów. Choćby finansowe.
- Według prawa maksymalna darowizna na partię może wynosić 15-krotność minimalnego wynagrodzenia. Kilku sponsorów Nowoczesnej skorzystało z tej możliwości, więc można powiedzieć, że ich głos wart jest piętnastu głosów najbiedniejszych.
- Czasami dziwimy się, czemu przedsiębiorca, którego wręcz stachanowski kult obecny jest w polskiej kulturze od lat, nie widnieje w czołówce rankingu zaufania społecznego do różnych profesji. Myślę, że takie sytuacje, jak ta z datkami na Nowoczesną, są jedną z przyczyn tego stanu rzeczy. Coś, co część opinii publicznej mogła podejrzewać, okazuje się jak najbardziej prawdziwe.
- Nowoczesna swoją popularność buduje na walce o demokrację, która ma być zagrożona przez działania PiS. Ale czy uzależnienie się od sponsorów i występowanie w roli lobbystów wielkiego biznesu kosztem realizacji interesów reszty społeczeństwa nie jest nawet bardziej niedemokratyczne?
- Toczyliśmy przez ostatnie lata jałowe dyskusje o poziomie niezależności Bronisława Komorowskiego od Donalda Tuska czy Andrzeja Dudy od Jarosława Kaczyńskiego. Tu przynajmniej sprawa jest dość jasna - wiadomo, która partia kogo popiera. Tymczasem refleksja o niezależności polityków powinna zacząć się od analizy relacji między światem polityki a światem wielkiego biznesu. Wiele afer w Polsce i w krajach Zachodu pokazuje nieformalne oddziaływanie rynku, w tym bezpośrednio przedsiębiorców, na polityków. A taki nierównomierny wpływ na rzeczywistość różnych grup społecznych nie służy dobrze ani gospodarce, ani demokracji.