"Super Express": - Pojawiły się sondaże mówiące o tym, że jeśli połączyłyby siły Platforma Obywatelska z Nowoczesną, to PiS przegrywa wybory. Faktycznie możliwy jest odwrót, jeśli chodzi o poparcie Polaków dla partii politycznych?
Prof. Rafał Chwedoruk: - Nie ulega wątpliwości, że PiS w ostatnich tygodniach stracił. Stało się tak z wielu powodów. Po pierwsze - wpływ mają na to niekończące się spory na arenie międzynarodowej. Po drugie - nagrody dla polityków. Po trzecie wreszcie - widzimy długofalowy efekt zmiany na stanowisku premiera. Poza tym partia Jarosława Kaczyńskiego osiągnęła maksimum. Nie jest w stanie poszerzyć już w krótkotrwałej perspektywie swojego spektrum wyborczego. A ci wyborcy, którzy do PiS przyszli niedawno, są w przeciwieństwie do twardego elektoratu bardzo podatni na różne zawirowania zewnętrzne, na przykład zamieszanie z nagrodami.
- Czy wzrost poparcia dla PO i Nowoczesnej nie jest jednak zaskoczeniem?
- Na pewno nie jest. Gdybyśmy zliczyli poziom poparcia dla PO i Nowoczesnej w ostatnich wyborach parlamentarnych, to wyszedłby dokładnie taki wynik jak w ostatnim sondażu. Widzimy, że strategia lidera PO Grzegorza Schetyny przyniosła skutek. Najpierw pozwoliła na odbudowanie poparcia i ubezwłasnowolnienie Nowoczesnej. To wyciśnięcie z opozycji wszystkiego, co dało się wycisnąć.
- Bardzo dobry wynik uzyskał Sojusz Lewicy Demokratycznej.
- Wynik SLD jest potwierdzeniem ostatnich sondaży. Wpływ na niego ma obcinanie emerytur mundurowych, sprawa ustawy degradacyjnej. To bodziec wzmacniający tę partię. Wzmocnienie SLD nie jest więc zaskoczeniem. Natomiast ważnym problemem jest przyszłość Polskiego Stronnictwa Ludowego, które w sondażach mieści się poniżej progu wyborczego, ale w wyborach samorządowych zawsze dostaje wyniki lepsze niż badania sondażowe. Pytanie, jak będzie teraz.
- Powiedzmy, że PiS wygra jednak wybory parlamentarne. Coraz więcej sondaży mówi jednak, że samodzielne rządy nie są możliwe. Z kim Prawo i Sprawiedliwość mogłoby zawrzeć sojusz po wyborach?
- Patrząc stricte politycznie, to z nikim. Nie ma formacji, która byłaby w stanie móc dogadać się w jakikolwiek sposób z PiS. Natomiast polem bitwy stanie się ruch Kukiza. Ta formacja utrzymała poparcie na poziomie 10 proc. Utrzymanie tego poziomu jest wielkim sukcesem. Jednak ceną za lawirowanie między PO i PiS jest to, że trudniej tej formacji sprofilować się, rozwijać w terenie. Dla jednych Kukiz'15 będzie opozycyjny, dla innych będzie formacją sprzyjającą rządowi. Po wyborach zapewne w Sejmie zasiądzie wielu ludzi w polityce nowych, siłą rzeczy bardziej podatnych na oferty ze strony największych graczy. I kto wie, czy właśnie gra o pozyskanie tych ludzi nie będzie kluczowa po wyborach parlamentarnych 2019 r.
- Przed laty wydawało się, że Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe to "ogień i woda". Że partie te nie mogą współpracować. W 2007 r. zawarły koalicję. I wielkomiejska Platforma z "wiejskim" PSL współpracowały osiem lat, nawzajem sobie nie szkodząc. Czy teraz nie ma podobnej analogii między PiS i SLD? Elektoratów partie sobie nie zabiorą z uwagi na stosunek do przeszłości. A jednocześnie socjal może być elementem jednoczącym.
- Prawo i Sprawiedliwość współpracowało już z SLD w ramach koalicji medialnej w roku 2010. Współpraca tych formacji kilka lat temu była możliwa. Sytuacja jednak się zmieniła. Polityka PiS - ustawy degradacyjna, dezubekizacyjna są dla elektoratu byłych wojskowych, a także ich rodzin, nie do przyjęcia. Nie do przyjęcia byłaby więc także koalicja z Prawem i Sprawiedliwością.
- Prezydent Andrzej Duda ustawę degradacyjną jednak zawetował.
- Bo ma świadomość, że nie ma szans na reelekcję i kolejną kadencję, bazując wyłącznie na poparciu PiS. Musi poszerzyć elektorat i wyborcy SLD są naturalnym sojusznikiem. Jednak o ile wyborcy lewicy mogą w drugiej turze poprzeć prezydenta Dudę, trudno przypuszczać, by mogli zaakceptować ewentualną koalicję PiS - SLD w przyszłym Sejmie.