"Super Express": - Nad Polską znów wisi widmo IV RP, której budowę zapowiedział Jarosław Kaczyński. Do tej pory ten termin w narracji PiS był pewnym tabu. Skąd więc ten triumfalny powrót?
Prof. Rafał Chwedoruk: - Nie siląc się na oryginalność, można powiedzieć, że poziom poparcia dla PiS i skala akceptacji dla niektórych jego reform upoważnia do śmielszego podejścia do rządzenia niż ograniczanie się do roli partii, która rozlicza poprzednią ekipę lub podejmuje ostrożne działania symbolizowanych przez niebudzącą większych negatywnych emocji panią premier.
- PiS jednak nie ryzykuje niepotrzebnych dyskusji, odwołując się do tego hasła?
- Zarzut wobec PiS o IV RP był na swój sposób odrealniony. W czasie poprzednich rządów tej partii nikt, włącznie z nią samą, chyba nie bardzo wiedział, jaka wizja miałaby za tym iść. A przecież każde ugrupowanie o ambicjach bycia partią ogólnokrajową powinno mieć w miarę spójną wizję państwa.
- Niemniej IV RP jest nieco zaczadzonym hasłem. Jaką treścią wypełni je teraz PiS?
- Są takie segmenty życia społecznego, w których PiS dysponuje całościową wizją. Chodzi tu choćby o wymiar sprawiedliwości. Wypowiedzi na ten temat polityków rządzącej partii pokazują, że jest to dla niej priorytetowe. Także to, co zostało dość ogólnie zobrazowane w planie Morawieckiego, też jest raczej konsekwentne i jest na swój sposób odpowiedzią na to, co się wydarzyło w światowej gospodarce po kryzysie. Mamy też wizję państwa przeciwstawienia się tendencjom do decentralizacji państwa, która mogłaby prowadzić do rozrostu partykularyzmów - zwłaszcza w przypadku bogatszych regionów.
- Widać wyraźnie, że także ustrój państwa jest przedmiotem zainteresowania PiS.
- Owszem. Choć chyba jeszcze nie do końca partia Jarosława Kaczyńskiego rozstrzygnęła, jak chce podejść do tych kwestii. Wydaje się, że fundamentem myślenia PiS jest coś, co kiedyś nazwano konserwatywną modernizacją. Według tej koncepcji Polska ma się rozwijać i dostosowywać do standardów dobrobytu i wielu elementów demokracji świata zachodniego przy jednoczesnym zachowaniu tradycyjnych wartości, spajających społeczeństwo w zglobalizowanym świecie.
- Niewątpliwie czeka nas spór między III a IV RP. Co będzie jego osią?
- Myślę, że będzie nią pytanie o rolę państwa i instytucji publicznych w dzisiejszym świecie.
- IV RP to jednak nie tylko konstrukt polityczny, ale też mnóstwo emocji i złych skojarzeń. Nie brakuje takich, dla których oznacza ona zamordyzm, zamach na swobody obywatelskie. Czy skojarzenia staną się rzeczywistością?
- Poprzednio PiS rządził bardzo krótko i wyciąganie daleko idących wniosków na tej podstawie byłoby pochopne. Jeśli jakiś zarzut wobec lat 2005-2007 można by stawiać tej partii, to w dużej mierze nieudolność czy problemy kadrowe. PiS włożył wiele wysiłku, by tych błędów teraz uniknąć. Natomiast co do poziomu zamordyzmu...
- Co z nim?
- Co tu dużo mówić - przez osiem lat rządów koalicji PO-PSL nie we wszystkich segmentach wolności obywatelskie rozkwitały. Nawet środowiska, które z poprzednią władzą sympatyzowały, wskazywały na różne jej defekty. Choćby niesławną ustawę o zgromadzeniach, różne paniki moralne czy nagonki na związki zawodowe. Nie sądzę więc, żeby główne problemy wynikające z rządów PiS wiązały się akurat ze sferą przestrzegania praw obywatelskich. PiS powinien być raczej rozliczany z tego, czy rzeczywiście ma wizję IV RP, która zasługiwałaby na tę nazwę. Czy jest to spójna wizja państwa zdolnego przeprowadzić reformy zgodne z oczekiwaniami większości obywateli. Reszta jest w dużej mierze kwestią retoryki.
Zobacz: Platforma Obywatelska się sypie