- Władysław Frasyniuk jest charyzmatycznym politykiem, który był aktywnym działaczem opozycji antykomunistycznej. Może byłby lepszy niż Kijowski?
- KOD to ruch obywatelski, ale to także produkt Jarosława Kaczyńskiego. O Mateuszu Kijowskim, jego motocyklach i pomysłach nikt nigdy by nie wiedział, gdyby nie Kaczyński i jego plany, co zrobić z Trybunałem Konstytucyjnym. Opowieść Kijowskiego o KOD jest prawdziwa. Tam naprawdę skrzyknęło się kilka osób, które chciały mówić o tym, co się dzieje w Polsce. W trzy dni odezwało się 30 tys. osób, że trzeba coś zrobić. I zapewniam, że Władysław Frasyniuk nie chce zastąpić Mateusza Kijowskiego.
- Jakie są zalety pana Kijowskiego, których nie posiada Frasyniuk?
- Pan chce mnie wyciągnąć na indywidualne opowieści...
- Interesuje mnie ich działalność polityczna i wizerunek.
- Weźmy KOD. Ja nie byłbym w stanie zapanować w parę miesięcy nad tak wielkim ruchem i tak fantastycznie go prowadzić jak Mateusz Kijowski. Byłem na marszach KOD i wiem, jak znakomicie jest to zorganizowane. Kijowski o wszystkich rzeczach mówi ze spokojem i potrafi godzić ze sobą sprzeczne interesy.
- Opozycja z KOD na czele jest w stanie zachęcić do głosowania na nią, a nie na PiS?
- W październiku 2015 roku w uczciwych i wolnych wyborach PiS z dwoma koalicjantami wygrał wybory. I ma święte prawo, by prowadzić politykę 500 plus, budować komunalne mieszkania... Ma nawet prawo, choć nie wiadomo po co, rewitalizować polskie kopalnie! I choć ja się z tą partią nie identyfikuję, to gdyby PiS od listopada 2015 roku po prostu realizował te wszystkie polityki, sytuacja wyglądałaby inaczej. W niektórych przypadkach trzymałbym za nich kciuki, w niektórych krytykowałbym. Na pewno nie chodziłbym jednak po ulicach i nie protestował przeciwko ich rządom.
- Teraz pan chodzi.
- Tak, teraz my wszyscy protestujemy przeciwko rządom PiS, gdyż łamie zapisy konstytucji, które nas obowiązują. W państwie demokratycznym konstytucja jest tym, czym Biblia dla chrześcijan. Powinna być traktowana z niemal sakralnym uniżeniem jako ten dokument, który jest umową między wszystkimi obywatelami. To, co PiS robi najgorszego, to manipulowanie w młodej jeszcze demokracji konstytucją, łamanie jej. I to jest źródło tego, że w ogóle rozmawiamy o Kijowskim i KOD.
- Prof. Aleksander Smolar w rozmowie z Konradem Piaseckim stwierdził, że opozycja powinna się zjednoczyć pod jednym sztandarem. Właśnie KOD.
- To zależy do czego. W przypadku pryncypiów i obrony konstytucji być może tak. Ja należę do tych, którzy uważają, że w obecnej sytuacji absolutnie nie wolno poszukiwać żadnego politycznego "kompromisu" w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. To ,co trzeba zrobić , to, co zaleca Komisja Wenecka i eksperci, wraz z monumentalną postacią polskiej prawicy, jaką jest prof. Adam Strzembosz. Przypomnę, że sam Jarosław Kaczyński dwukrotnie prosił prof. Strzembosza, by ten kandydował na prezydenta! Niech się teraz wsłucha w to, co on mówi.
- Co by musiało się stać, żeby poparł pan, choćby w kilku procentach, działania PiS?
- Na pewno wróciłbym do spokojnego patrzenia na polityki sektorowe, ale wtedy, gdy spełniliby wymagania Komisji Weneckiej: opublikowanie decyzji Trybunału, niewsadzanie sędziów tam, gdzie nie powinno ich być. Jak zrobią to, czego oczekuje prof. Strzembosz. Wtedy i ja siądę spokojnie za biurkiem i będę się przyglądał. W latach 2001-2004 klasyfikowałem dla różnych światowych badań PiS...
- I jak wypadali?
- To nie była partia mojej pierwszej preferencji, ale żadnych większych zastrzeżeń nie miałem, jak to w pluralizmie demokratycznym. Byli spokojną partią konserwatywną, jakich wiele. Potem coś się stało, co spowodowało niesłychany radykalizm, fundamentalizm, nacjonalizm. I to jako obywatela znającego historię XX wieku mnie niepokoi.
Zobacz: Tomasz Walczak: Sorry, Platformo