"Super Express": - Czy wchodzące właśnie w życie zmiany w Kodeksie postępowania karnego wykluczą wykorzystywanie w sądzie dowodów zdobytych nielegalnie? Na przykład nagrań rozmów?
Prof. Piotr Kruszyński: - Nie wszystkich. Chodzi głównie o ograniczenie posługiwania się do celów procesu karnego metodami sprzecznymi z prawem. Na przykład policjant nadużył władzy, pobił podejrzanego i pod wpływem bicia podejrzany coś ujawnił - to jest klasyczny owoc zatrutego drzewa. Sprawa podsłuchów to jednak inna kwestia. Artykuł 168a dotyczy organów procesowych. Chodzi o nadużycia państwa wobec obywatela.
- Jestem laikiem i czytając ten zapis z art. 168a, nie widzę nigdzie zapisu, że ogranicza się to tylko do organów państwa.
- Zapis brzmi: "niedopuszczalne jest przeprowadzenie i wykorzystanie dowodu do celów postępowania karnego". Czyli chodzi o wykorzystanie tego w procesie karnym.
- Czyli, jeżeli dobrze rozumiem, np. Adam Michnik, nie będąc organem państwa, ale nagrywając nielegalnie Lwa Rywina po to, by poinformować o jego propozycji prokuraturę, już by pod to podlegał? Gdyby te przepisy wtedy działały, Lew Rywin nie poszedłby siedzieć!
- Tak, tu mógłby być problem i można by się o to spierać. Ktoś prywatny, dokonując nielegalnego nagrania, żeby zainicjować postępowanie karne, mógłby podpadać pod art. 168a i rzeczywiście nie byłoby to dowodem. Ale tylko wtedy, jeżeli robił to do celów postępowania karnego.
- Czy te przepisy nie powinny być precyzyjniejsze, żeby wskazywać dokładnie, że chodzi tylko o organy państwa, służby itd.? Żeby nie dochodziło do zbyt dużej swobody interpretacji, nadużyć?
- Nie było mnie jeszcze wtedy w komisji kodyfikacyjnej, ale wiem, że bardzo długo deliberowano nad tym, jak to zapisać. Czy zakazać wszelkich nielegalnych metod? I przeważył jednak głos wiceministra Królikowskiego, żeby ograniczyć się do przestępczych sposobów zdobywania informacji. Oczywiście jest tu wiele pytań, cała kopalnia problemów. Założenie było takie, by dyskwalifikować nielegalne działania organów państwa.
- Gdyby okazało się, że któraś z osób stojąca za nielegalnymi nagraniami kelnerów w aferze taśmowej przyznała, że zorganizowała nagrania polityków, żeby podać ich do sądu, gdy łamią prawo, załatwiając jakieś interesy, to nie będzie to dowodem dla sądu?
- Jeżeli tak powie, to ten nowy przepis mógłby wchodzić w grę i nagranie nie będzie mogło być dowodem. Jeżeli powie jednak, że nagrywała tylko po to, żeby sprzedać np. jakiemuś biznesmenowi albo mediom, to już dowodem będzie.
Czytaj: Łukasz Warzecha: Szydło jest twarda, ale na spokojnie