"Super Express": - Kuba Wojewódzki zaatakowany i oblany kwasem. Wcześniej był atak na Grzegorza Miecugowa. Trzy lata temu zabójstwo Marka Rosiaka, pracownika biura poselskiego PiS.
Prof. Maciej Mrozowski: - I trzeba to potępiać, trzeba nad tym ubolewać i podkreślać, że to skandaliczne. Trzeba też jednak, niestety, przyzwyczajać się do takich sytuacji, gdyż są wkalkulowane w realia liberalnej demokracji. Wiem, że nie jest to krzepiące i moraliści powiedzą, że nie powinno się tak mówić. Gwiazdy kultury popularnej są jednak od czasu do czasu atakowane. Nie zawsze kończy się to tragicznie, jak w przypadku Lennona, ale się zdarza. Gwiazdy tworzą, niosą i kumulują emocje, na które mniej lub bardziej niezrównoważone osoby reagują właśnie w taki sposób.
Patrz: Prof. Maciej Mrozowski: Być jak Kwaśniewscy
- Dlaczego teraz? W latach 90. oskarżano się o działalność agenturalną, chęć wieszania komunistów, złodziejstwo, zdradę i spiski, chęć przewrotu. Wypominano papiery leżące w Moskwie. I do tego typu zachowań nie dochodziło. Obecny spór przy tamtym wydaje się sztuczny.
- Wtedy mieliśmy epokę rosnących, pozytywnych emocji i nadziei. Początek drogi do dobrobytu i demokracji. Dziś jesteśmy już po odczarowaniu demokracji i świata zachodniego. Mamy bolączki, kryzysy i frustracje, które nie mają magicznego rozwiązania. Ma pan rację, że spór PO z PiS jest nieco odgrywany, mocno się zrytualizował. Obie strony używają go jak spluwaczki, żeby sobie ulżyć. Z punktu widzenia życia społecznego musiał się jednak pojawić, by te frustracje kanalizować.
- Spory polityczne w USA są bardziej szczere i brutalne. Nikt nie rzuca się jednak z kwasem lub pięściami na komentatorów prawicowych czy liberalnych. Choć są dużo bardziej ostrzy niż ci w Polsce.
- Tam dochodzi jednak do sytuacji, w których ktoś wystrzela pół szkoły. U nas był tylko ten jeden, kuriozalny przypadek w Łodzi.
- To akurat wynika chyba z dostępu wariatów do broni palnej. Dziennikarzy jednak nie bito.
- To prawda, ale USA są społecznością zrodzoną z przemocy wewnętrznej. Najpierw dokonano ludobójstwa Indian, a później doszło do wzajemnego mordowania się w czasie wojny secesyjnej. Polskie traumy związane są jednak z agresją zewnętrzną. Ta wewnętrzna agresja usankcjonowała też w USA pewną agresywną przebojowość, ale jej granice są wyraźne. W Polsce jest inaczej. Znam też teorię mówiącą o cyklicznych wybuchach społecznych, jeżeli przez dłuższy czas nic się nie dzieje. Mówi się, że np. czymś takim było Powstanie Warszawskie - militarnie i politycznie wygrać nie mogło, ale nastrój był taki, że wybuchnąć musiało. Poprzednie lata III RP były jednak inne niż te, które nas czekają. Nadchodzi stagnacja, rozwój gospodarczy będzie wolniejszy, awans i perspektywy młodych ludzi drastycznie pogorszone. Nie ma czynnika wiary w bycie Zachodem. Być może po tych spokojniejszych kilku latach wchodzimy w taki okres wybuchu?
Prof. Maciej Mrozowski
Prawnik i medioznawca, UW