"Super Express": - W środę minęła kolejna rocznica tragicznej śmierci rtm. Witolda Pileckiego. Kolejna bez odnalezionego ciała tego bohatera polskiego podziemia. Czy w końcu uda się je odnaleźć i godnie pochować?
Prof. Krzysztof Szwagrzyk: - Nie miałem i nie mam wątpliwości, że miejsce pochówku rozstrzelanego przez komunistów Witolda Pileckiego zostanie odnalezione. To tylko kwestia czasu. W tej chwili mamy trzy miejsca, gdzie komuniści mogli ukryć jego szczątki.
- Do tej pory była to głównie "Łączka" na warszawskich Powązkach. Gdzie jeszcze szukacie?
- Tak, "Łączka" to najbardziej prawdopodobne miejsce. Bierzemy też pod uwagę obszar więzienia na Rakowieckiej. Wreszcie trzeci - i najmniej prawdopodobny - to cmentarz na warszawskim Służewie przy ul. Wałbrzyskiej.
- Na "Łączce" i Służewie już pan pracował. Kiedy przyjdzie czas na Rakowiecką?
- Na teren więzienia wejdziemy latem tego roku. To bardzo ważna informacja, ponieważ do tej pory ten teren nie był przez nikogo badany.
- Skąd przesłanki, że komuniści właśnie tam mogli grzebać swoje ofiary?
- Mamy relacje świadczące o tym, że na terenie więzienia przy ul. Rakowieckiej jeszcze w latach 70. znajdowano w kilku miejscach szczątki ludzkie. Oczywiście bierzemy pod uwagę, że mogą być to szczątki ludzi zamordowanych jeszcze w czasach II wojny światowej, ale nie możemy wykluczyć, że należą one do bohaterów podziemia działającego po 1944 r.
- Od dłuższego czasu nie było pańskiej ekipy na "Łączce". Kiedy można spodziewać się waszego powrotu na Powązki?
- Mam nadzieję, że po 3 latach nieobecności i pokonaniu bardzo wielu trudności uda nam się tam wrócić już latem. Zrobimy wszystko, aby teren przebadać. Wierzę, że przyniesie to pozytywne rezultaty.
- Jeszcze w tym roku uda się poznać tożsamość bohaterów zrzuconych do bezimiennych dołów?
- Jestem o tym przekonany. Mogę zapewnić, że jesteśmy przygotowani do tego, by ten proces przyspieszyć. Wiemy, kogo szukamy. Wiemy, że Witold Pilecki zginął w wieku 47 lat. Wiemy, że tego samego wieczora uśmiercono też innego ważnego dla nas człowieka, dziewiętnastoletniego "Młota". Spodziewamy się znaleźć dół ze szczątkami mężczyzny, wzrostu ok. 170 cm, praktycznie bezzębnego - efekt brutalnych przesłuchań Pileckiego - i ciało nastolatka średniego wzrostu o pełnym uzębieniu. Obaj powinni mieć przestrzelone czaszki. Jeśli znajdziemy takie szczątki, nie musimy ich porównywać z setkami profili genetycznych, ale możemy zawęzić krąg osób do identyfikacji do niewielkiej liczby.
Zobacz: Urszula Augustyn z PO: Prezydent ma jeszcze szansę się zmienić