"Super Express": - Upadł rząd Jaceniuka, co w Polsce zostało przyjęte z pewnym zdziwieniem. Moment nie najlepszy na takie gry polityczne, a do tego pachnie przedrewolucyjną przepychanką. Co się stało?
Prof. Jarosław Hrycak: - Rzeczywiście, ten moment nie jest najszczęśliwszy. W końcu na wschodzie naszego kraju trwa wojna. Nie robiłbym jednak tragedii, bo odejście Jaceniuka to efekt gry. Gry o to, czy przejdzie on wraz ze swoimi sojusznikami na stronę prezydenta Ukrainy, czy zostanie u boku Julii Tymoszenko. Swoją dymisją Jaceniuk zademonstrował, że trzyma się byłej premier. Jednak w tym wszystkim rząd nie jest najważniejszy.
- A kto?
- Rada Najwyższa. Czy dalej będzie funkcjonować w obecnym składzie, czy odbędą się nowe wybory. To targi, które trwały od kilku tygodni.
Zobacz: Mirosław Skowron: Wszechobecna ręka Korwina
- Dymisja rządu Jaceniuka oznacza wcześniejsze wybory, co raczej wyjdzie na dobre Ukrainie...
- Myślę, że mimo wszystko Ukraina na tym skorzysta. Od dawna panuje wśród społeczeństwa przekonanie, że skład Rady Najwyższej przestał już oddawać sympatie w kraju. Dzisiejszy podział mandatów określił się jeszcze za rządów Janukowycza. Zdecydowana większość Ukraińców chce, by w obecnej sytuacji parlament reprezentował aktualne tendencje polityczne i skupiał przede wszystkim siły polityczne, które stanęły po stronie rewolucji.
- Wielu uważa, że najbardziej na tym wszystkim zyskuje prezydent Poroszenko...
- To spełnienie obietnicy wyborczej Poroszenki, który zapowiadał, że jednym z pierwszych jego kroków będą nowe wybory do parlamentu ukraińskiego. Co więcej, Poroszenko będzie miał silne zaplecze w Radzie, ponieważ Partia Regionów praktycznie przestała istnieć. W Radzie znajdą się więc głównie siły prozachodnie. To akurat dobra informacja dla Ukrainy.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail