Prof. Ireneusz Krzemiński: Trzeba oddać Kaczyńskiemu, że ostrzegał Europę

2014-03-11 3:00

Czy premier Tusk "ukradnie" PiS narrację antyrosyjską i smoleńską?

"Super Express": - Zachowanie premiera Tuska i rządu wobec wydarzeń na Ukrainie i działań Rosji ratuje Platformę? Czy będzie w dłuższej perspektywie bez znaczenia?

Prof. Ireneusz Krzemiński: - Cała ta przykra i niewyjaśniona sytuacja miała dla rządu, Platformy i premiera Tuska znaczenie pozytywne. Pozwoliła przerwać złą narrację o PO. Polska dyplomacja robiła i mam nadzieję, że wciąż będzie robić co można, żeby skłonić europejskie państwa do bardziej stanowczych akcji.

- Co nie do końca się udało.

- Rzeczywiście nie do końca, ale widać, że Polska naprawdę nie mogła już zrobić więcej. I zostało to przez społeczeństwo odebrane dobrze. Nie jest przypadkiem, że wokół tych spraw pojawił się konsensus wszystkich poważnych sił politycznych. Nie mieliśmy z tym do czynienia od czasów wstępowania do NATO i Unii Europejskiej. Tyle lat! Na obradach Rady Bezpieczeństwa Narodowego pojawił się Jarosław Kaczyński i należy się z tego cieszyć. To ważne, nie tylko ze względu na pewną jedność, lecz także uświadomienie faktu, jak kruchy może być ten ład, który istnieje na świecie. Może to też działać na ocenę potencjału innych partii politycznych...

Przeczytaj: Lech Kaczyński przewidział, co zrobi Putin: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina"

- To znaczy?

- Wyobraźmy sobie, że ministrem spraw zagranicznych w takiej sytuacji byłby poseł Macierewicz.

- Nie pamiętam, żeby aspirował albo żeby prezes Kaczyński sugerował Antoniego Macierewicza na szefa dyplomacji.

- I może to nie jest przypadek.

- Nie będzie tak, że wyborcy przypomną sobie, że to Donald Tusk i PO chcieli ocieplać stosunki z Rosją i Putinem? PiS i bracia Kaczyńscy zawsze podkreślali, że tam nie ma partnera do ocieplania. Mieli rację.

- Prezydent Lech Kaczyński zajmował tu ostre stanowisko i ostrzegał Europę przed Rosją. To trzeba mu oddać. Tyle że w praktyce było to mało skuteczne, a skutki bardzo dotkliwe. Trzeba wziąć tę samą ideę, którą miał Kaczyński, i realizować ją bardziej umiejętnie. Pamiętając też o tym, że samo wymachiwanie szabelką może nam zaszkodzić. Rosja to co prawda kolos na glinianych nogach, ale jej reakcje mogą być dla Polski dotkliwe.

- Na fali zaostrzenia stosunków z Rosją zaostrzy się też podejście premiera Tuska do sprawy tragedii smoleńskiej?

- Ten mit smoleński w wyraźny sposób wygasa. Mógł być skuteczny na krótką metę, ale na dłuższą kłamstwo nie może działać. Sytuacja, z którą mamy do czynienia, wyznacza nowe strategie wyborcze. Dominować będzie jednak Rosja i Ukraina.

Czytaj: Jacek Żakowski: Gruzińska wycieczka prezydenta Kaczyńskiego

- Pańskim zdaniem polskie stanowisko może się przełożyć na jakiś konkretny sukces w UE?

- To bardziej złożona sprawa. Interesy Europy w Rosji i vice versa spowodowały, że pomimo deklarowanej sympatii wobec Ukrainy nie przełożyło się to na żadne konkretne działania. Niestety, w europejskiej dyplomacji i polityce dopuszcza się bardziej ustępliwy stosunek wobec Putina, który Polacy byliby w stanie akceptować. Tyle że nie możemy przecież iść na wojnę z Rosją wbrew Europie. Nawet jeżeli wiemy, że te wyrozumiałe postawy Europy wobec Rosji są na dłuższą metę szalenie szkodliwe.

- Polska nie jest w stanie nic zrobić?

- Powinna szukać możliwości własnego silnego rozwoju. Unia jest dla nas podstawą, ale powinniśmy szukać możliwości wzmocnienia polskiej gospodarki również poza Europą, ponieważ siły wynikające z globalnych kontaktów mogą nas w tej Unii umocnić. Sytuacja gospodarcza Polski jest dobra i powinniśmy to wykorzystywać.

Prof. Ireneusz Krzemiński

Socjolog, UW, Rada Gospodarcza przy Premierze RP