Prof. Henryk Domański

i

Autor: ARCHIWUM Prof. Henryk Domański

Prof. Henryk Domański: Nie wierzę w stuprocentową demokrację

2016-05-04 6:00

Czy PiS wszedłw buty PO i zapomniał o swoich wyborcach?

"Super Express": - Prawo i Sprawiedliwość w swoich obietnicach wyborczych podkreślało, że wstawi się za ludźmi wykluczonymi przez system III RP. Pojawiły się jednak zarzuty, że PiS robi to samo, co poprzednicy. PiS zmienił zdanie, jak objął rządy w Polsce?

Prof. Henryk Domański: - PiS, obsadzając swoimi reprezentantami lukratywne stanowiska państwowe, nie utwierdza nas w przekonaniu, że coś się zmieniło. Nie utwierdza też w przekonaniu, że przywróciło godność ludziom, do których odwoływało się w wyborach. Zbiorowość - zdefiniowana przez PiS jako ludzie, którzy stracili na transformacji ustrojowej - wciąż istnieje. Ich jest zbyt wielu, żeby PiS mógł dać im posady, ale Polskę solidarną miały zmotywować takie koncepcje jak program 500 plus. Ma on za zadanie poprawę sytuacji materialnej i w wielu wypadkach ją poprawi. Ich akurat PiS nie zawiedzie...

- Czyli podział na Polskę solidarną i liberalną wciąż jest obecny?

- Polska liberalna stała się teraz bardziej aktywna niż Polska solidarna - w postaci ruchu KOD. W moim przekonaniu jest to próba odnalezienia poczucia tożsamości w Polsce liberalnej, która próbuje bronić swojej pozycji.

- Widzi pan na horyzoncie kolejne obietnice programowe rządu premier Beaty Szydło, które umocnią grupę wykluczonych wokół PiS?

- Oczywiście. Program 500 plus to zanęta. I kolejne poczynania, obietnica podniesienia kwoty wolnej od podatku czy obniżenie wieku emerytalnego, będą tych ludzi konsolidowały. Te postulaty wg partii rządzącej będą broniły poczucia bezpieczeństwa tych, którzy tracili na transformacji.

- Środowiska związane z PiS, będąc w opozycji, mówiły o salonie, który rządzi Polską. Partia rządząca nie tworzy teraz kontrsalonu?

- To jest ciekawa teza. Warunkiem powstania kontrasalonu jest jednak aprobata przez ogół społeczeństwa. Tego nie można wymusić. I to nie byłoby w interesie PiS. Platforma tworzyła jednak salon świadomie, bo to leżało w interesie elity ówczesnej władzy.

- Jak powinien wyglądać zdrowy mechanizm awansu społecznego bez tych partyjnych nominacji?

- W sposób wolnorynkowy, według zasady merytokracji. Ze względu na poziom kwalifikacji i kompetencji powinny być obsadzane stanowiska w ministerstwach, spółkach... Niestety, PiS zmieniając ustawę o służbie cywilnej, zaprzecza merytokracji.

- Tak, jest ten zarzut, że z PiS nadszedł czas nowego TKM...

- Jak najbardziej. Trudno tutaj dodać coś nowego. PiS pozbawiono władzy na 8 lat. Teraz odzyskali ją i coś im za ten stracony czas się należy. Myślę, że wielu polityków PiS na różnych szczeblach kieruje się zasadą TKM.

- Kiedyś, za rządów Tuska i Ewy Kopacz, robiła to samo PO.

- Niestety, obowiązują tu pewne prawidłowości i to się nie zmieni, niezależnie od tego, który obóz polityczny obejmie władzę. Postawę TKM zaczął wcielać w życie SLD. Stuprocentowej merytokracji, tak jak i demokracji, nie będzie. Nie wierzę w nią.

Zobacz: Ziemkiewicz: PiS znosi władzę gorzej niż poprzednie rządy