Prof. Antoni Dudek

i

Autor: Andrzej Lange

Prof. Antoni Dudek komentuje: Problem PO i klęska Nowoczesnej

2018-01-13 3:00

Prof. Antoni Dudek komentuje ostatnie decyzje w opozycyjnych partiach.

"Super Express": - Co się dzieje z opozycją w ostatnich dniach?

Antoni Dudek: - Opozycja otrzymała dwa bardzo bolesne ciosy. Pierwszym była skala rekonstrukcji rządu, z którego odeszli najbardziej kontrowersyjni ministrowie. Reakcje na zmiany w rządzie, choćby wypowiedzi Grzegorza Schetyny, świadczą o tym, że PO nie była w ogóle przygotowana na taki scenariusz. Drugi cios opozycja zadała sobie sama. Jej posłowie kompletnie pogubili się podczas głosowań nad liberalizacją ustawy o przerywaniu ciąży.

- W Nowoczesnej mamy rozłam, z PO wyrzucono trójkę posłów, którzy głosowali przeciwko ustawie...

- Platforma ma problem, jednak w przypadku Nowoczesnej to już klęska. Nie wydaje się, by partia ta była w stanie jeszcze się pozbierać. Paradoksalnie w tym wszystkim może być mały plus dla obozu liberalnego - wyeliminowanie Nowoczesnej siłą rzeczy wzmocni Platformę Obywatelską, choć oczywiście ugrupowanie to także poniosło wizerunkowe straty.

- Siłą PO było zawsze zróżnicowanie światopoglądowe. Za Palikota z SLD przychodził Arłukowicz. Gdy z rządu odchodził Gowin, jego następcą został konserwatysta Biernacki. Teraz jest on wśród trójki wyrzuconych z PO posłów. A przecież posłowie ci zawsze głosowali w sprawie ochrony życia w ten sposób. I teraz nagle zostali usunięci?

- To nie tak. Ta trójka posłów zachowała się nieracjonalnie, ponieważ to nie był ostateczny projekt ustawy, tylko głosowanie nad skierowaniem projektu do dalszych prac w komisji sejmowej. Głosowali za tym prezes PiS Jarosław Kaczyński, posłanka Krystyna Pawłowicz. Nikt nie ma do nich pretensji, nie mówi, że stali się zwolennikami aborcji. Co innego, gdyby było to głosowanie ostatecznej wersji projektu. Tutaj chodziło po prostu o to, by projekt obywatelski mógł być dalej procedowany w Sejmie. I wyszło na to, że część PiS to rozumie, a opozycja kompletnie się w tym pogubiła. I dziwi, że pogubił się także tak doświadczony parlamentarzysta jak Marek Biernacki.

- Po tej porażce liberałowie się jeszcze podniosą? Czy też tworzy się szansa dla lewicy?

- To zależy od bardzo wielu czynników. Ten marazm opozycji trwać będzie do wyborów samorządowych, które pokażą tak naprawdę skalę zapaści obozu liberalnego. I potem albo PO się pozbiera, wchłonie resztki Nowoczesnej i pod być może zmienionym szyldem i nowym przywództwem się faktycznie odrodzi, albo nastąpi upadek formacji liberalnych, co faktycznie stworzy klimat dla ugrupowań lewicowych. Szansą dla lewicy byłoby też zmęczenie PiS, którego na razie nie ma, ale za dwa lata może nastąpić. Wtedy w lewą stronę swoje głosy mogą skierować wyborcy socjalni, dziś popierający partię rządzącą. Przy czym zdecydowanie większe szanse na odegranie poważnej roli po lewej stronie dałbym Partii Razem, która daje też efekt nowości, niż SLD.

Czytaj: Macierewicz zabrał głos PIERWSZY raz po dymisji. Mówi, co będzie robił