Prof. Andrzej Nowak: Smoleńsk testem dla Tuska

2014-03-11 3:00

Czy premier Tusk "ukradnie" PiS narrację antyrosyjską i smoleńską?

"Super Express": - W kontekście kryzysu wokół Ukrainy rząd zmienił retorykę wobec Rosji, w czym niektórzy widzą wyraźną inspirację językiem Jarosława Kaczyńskiego. Myśli pan, że Tusk zacznie "mówić Kaczyńskim" także w sprawie Smoleńska?

Prof. Andrzej Nowak: - Myślę, że będzie to dobry sprawdzian wiarygodności tego zwrotu. Albo uznajemy, że Władimir Putin jest niebezpiecznym i absolutnie niewiarygodnym politykiem, albo uznajemy, że skoro jest całkowicie wiarygodny i w całości mogliśmy mu oddać śledztwo w sprawie największej katastrofy w historii powojennej Polski, to właściwie dziwnie wygląda przeciwstawianie się jego planom wobec Ukrainy.

Przeczytaj: Lech Kaczyński przewidział, co zrobi Putin: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina"

- Jak w praktyce taki zwrot w "polityce smoleńskiej" mógłby wyglądać?

- Jest możliwa, jak sądzę, jedna rzecz - korzystając ze zmiany, jaka następuje w patrzeniu na Władimira Putina w skali globalnej, polski rząd mógłby się zwrócić o pomoc NATO w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej. Rosja do tej pory nie zwróciła wraku i nie zachowuje się wiarygodnie w tej sprawie, a raczej utrudnia dochodzenie do prawdy. Jest to wystarczający powód, żeby stwierdzić, iż polski rząd wykazał maksimum dobrej woli, ale Władimir Putin nie jest wiarygodny i dlatego prosimy NATO, którego wielu generałów zginęło w Smoleńsku, aby udzielił nam pomocy w dochodzeniu do prawdy.

- Czy NATO nie jest jednak zbyt zaabsorbowane próbą rozwiązania kryzysu na Krymie i poszukiwaniem swojej nowej tożsamości w świecie po wojnie w Afganistanie, żeby zajmować się sprawą katastrofy w Smoleńsku?

- Powiem krótko - jeżeli nie teraz, to kiedy? Nawet nie chciałbym, żeby był jeszcze lepszy moment do podjęcia tej sprawy, bo oznaczałby on bardzo ostry konflikt z Rosją, w którym prezydent Obama i kanclerz Merkel mogą mieć mocne argumenty w sprawie katastrofy smoleńskiej. Jeśli bowiem konflikt się zaostrzy, dla Niemiec i Stanów Zjednoczonych będzie wygodnie zaszachować Władimira Putina pomocą Polsce w dochodzeniu do prawdy w sprawie Smoleńska.

Czytaj: Jacek Żakowski: Gruzińska wycieczka prezydenta Kaczyńskiego

- Mam wątpliwość, czy ktokolwiek na Zachodzie pamięta o tej sprawie. Od trzech lat nie jest już uznana za wyjaśnioną?

- Jeśli chodzi o opinię publiczną, to na pewno. Ale czy w Polsce opinia publiczna pamięta o czymkolwiek innym niż to, co się wydarzyło dawniej niż wczoraj? Myślę, że nie. Z tej drzemki wybudziła nas dopiero bardzo poważna sprawa, jaką jest agresja Rosji na Ukrainie. W kontekście tych wydarzeń opinia publiczna w krajach zachodnich może sobie o Smoleńsku przypomnieć. Wciąż jest bowiem bombardowana informacjami o tym, że Putin jest groźny, że jest niewiarygodny. Przypomina się nagle, jak wygląda sprawa przestrzegania praw człowieka w Rosji czy ile osób w tym kraju zginęło w tajemniczych okolicznościach. Istnieje więc obecnie najlepszy z możliwych kontekstów do tego, żeby przypomnieć ludziom na Zachodzie o sprawie smoleńskiej. Natomiast jeśli chodzi o tamtejszych polityków, to nikt z nich o tym nie zapomniał.

- Mówi pan o wykorzystaniu naszych sojuszy międzynarodowych. Czy w kontaktach dwustronnych z Rosją polski rząd miałby jakieś pole manewru?

- Oczywiście, że tak. Przecież Donald Tusk mógłby powrócić do swojej polityki wschodniej, którą zainaugurował w 2007 roku, a która polegała na tym, żeby nie tracić kontaktu z Putinem. W całej tej polityce chodziło o to, że Tusk może się z Putinem spotkać, a Kaczyński nie.

Prof. Andrzej Nowak

Sowietolog, Uniwersytet Jagielloński